Niewykluczone, że tego rodzaju zdarzenia wskazują na istnienie w każdym człowieku potencjału pozwalającego na wgląd w ukryty porządek
Less Hoduń, NŚ 7/2020
Odkąd pamiętam, zawsze czułem, że ten świat składa się z czegoś więcej, niż to, co widzimy. Nie wystarczy kupić, dotknąć, zjeść i zobaczyć. Jest coś więcej; coś, bez czego mieć byłoby bez wartości.
(...) Stworzyłem i prowadziłem ideę społeczną pod nazwą Ukryta Rzeczywistość, w ramach której realizowałem coroczne sympozja, a w Radiu Szczecin cykl audycji o tej samej nazwie. Nasuwało mi się coraz więcej pytań oraz spostrzeżeń. Chciałem wiedzieć, dzielić się z ludźmi przemyśleniami i właśnie audycja stała się szczególnym sposobem poznawania tematyki życia po życiu.
1 listopada 2006 r. program o pożegnaniach popłynął w eter. Zanim to się jednak stało, odbyłem szereg rozmów, nagrywając je dla potrzeb emisji. Moi interlokutorzy z przejęciem opowiadali mi własne historie, a ja zdawałem sobie sprawę, jak bardzo je przeżywają. Już wcześniej znałem tych ludzi osobiście, jednak gdy wspominali, czego doświadczyli w postaci znaków od odchodzących bliskich, poznawałem ich na nowo - inaczej, pełniej. Czułem, że odsłaniają się przede mną, choć nie dla każdej z tych osób było to komfortowe.
Przeglądaj spis treści numeru 7/2020 lub zamów wersję elektroniczną NŚ
Dlatego ja również na swój sposób to przeżywałem. Kilka z tych wywiadów wykorzystałem w audycji (...) Jedna z opowieści, która szczególnie mnie urzekła, dotyczyła wizyty u pewnej kobiety jej tragiczne zmarłego męża.
Przyszedł do mnie i rozmawiał ze mną tak, jakbym widziała ducha. Duch ma całą swoją postać, całą swoją sylwetkę oprócz stóp. I tak, jak został pochowany, tak był; oprócz stóp. Przyszedł i mówił, że będę miała włamanie do mieszkania, ale nikt nie wejdzie. No to mu tłumaczę: "Jak może nikt nie wejść. Skoro otworzy drzwi to wejdzie." "Otworzy, ale nie wejdzie, bo będę ja i będę pilnował. Nikt ci do domu nie wejdzie, nic ci nie zginie i nic się nikomu nie stanie" - odpowiedział.
I faktycznie tak było. Wyłamali część drzwi, tak je rozwalili, że dało się swobodnie wejść. Zamek został wyłamany i drzwi balkonowe otwarte, ale do mieszkania nikt nie wszedł. Żeby mnie to osobiście nie spotkało, myślałabym, że to nieprawda...
To jedynie fragment artykułu. Pełną wersję przeczytasz w NŚ 7/2020 dostępnym także jako e-wydanie.