Przyczyny śmierci Aleksandra Macedońskiego w 323 roku p.n.e. w Babilonie budzą kontrowersje od blisko… 2300 lat. To, że praktycznie z dnia na dzień, w okolicznościach do złudzenia przypominających śmierć jego największego przyjaciela Hefajstiona, z życiem rozstaje się zaledwie trzydziestodwuletni, zahartowany w wielu bojach mężczyzna, od dawna wydawało się wielce podejrzane
Od stuleci pojawiały się pogłoski, że Aleksandra najprawdopodobniej otruto, wszak wraz z postępami jego azjatyckiej kampanii nienawiść do niego rosła, i to nie tylko pośród militarnych przeciwników, ale także w jego własnych szeregach, zwłaszcza wśród dowódców. Czy powaliła go trucizna, czy jakaś tajemnicza choroba? Jak się wydaje, pomimo upływu dwudziestu trzech stuleci, jesteśmy w stanie to dziś określić, a prawda jest znacznie bardziej okrutna, niż można by przypuszczać.
Prof. Peter Green – twórca jednej z najlepszych biografii słynnego Macedończyka, tak opisuje dni poprzedzające jego zgon:
Wieczorem 29 maja Aleksander wydał bankiet na cześć swojego admirała Nearchosa. Jak zwykle pito na umór. Po kolacji król chciał się położyć: tak niecodzienne pragnienie, w zestawieniu z apatią, wskazywałoby, że od jakiegoś tygodnia czy dwu czuł się (…) raczej kiepsko. Ale jego tesalski przyjaciel Medios wydawał tego wieczoru jeszcze jedno przyjęcie i namówił go, żeby przyszedł: źródła, które przytaczają teorię otrucia, wymieniają Mediosa jako jednego ze spiskowców. Po dalszej hulance – dla uczczenia pamięci Heraklesa – królowi ofiarowano puchar nierozcieńczonego wina, który opróżnił jednym haustem, po czym wydał głośny okrzyk, jak gdyby otrzymał gwałtowny cios.
Inny historyk, Nicholas J. Sauders, też relacjonuje te zdarzenia: