Od kilkunastu miesięcy popularnością cieszy się teoria, która tłumaczy aktywność UFO nie gośćmi z gwiazd, lecz istnieniem pra-cywilizacji, która może być o setki tysięcy (a nawet miliony) lat starsza od ludzkości. Jej przedstawiciele z dużą dozą prawdopodobieństwa nie są podobni do nas. Co sprawia, że tę na pozór fantastyczną koncepcję popiera kilku liczących się naukowców?
Na postawione w tytule pytanie większość odpowie: zwierzęta, rośliny – ogólnie rzecz biorąc biosfera. Trudno nam dopuścić do siebie, że prócz ludzi mogą żyć na Ziemi przedstawiciele innej, rozwiniętej cywilizacji, której pojazdy okazjonalnie się widuje, nazywając je UFO bądź, jak to się teraz oficjalnie nazywa, UAP. Są to hipotetyczni kryptoziemianie – ukryci, niewidoczni na co dzień mieszkańcy Ziemi. Nie możemy powiedzieć o nich nic pewnego poza tym, że posiadają dość dobrze rozwiniętą technikę, raczej stronią od człowieka, a ponieważ ich nie widzimy, muszą zajmować nisze, gdzie mamy utrudniony dostęp. Przebywają np. w bazach pod oceanami albo pod ziemią.
Kim są? Istnieje kilka hipotez, a każda wydaje się ciekawsza i bardziej kontrowersyjna od poprzedniej. Równie interesujące jest to, że o kryptoziemianach mówią nagle na poważnie liczący się naukowcy. Jak to możliwe? Wszystko ma swój początek w rewelacjach mjr. Davida Gruscha z czerwca 2023 r. (poświęciliśmy tej postaci wiele publikacji na łamach NŚ), który zwrócił uwagę, że to niekoniecznie przybysze z Kosmosu. W ten sposób przypomniano sobie koncepcje o niewidocznych mieszkańcach naszej planety, którzy tworzą cywilizację rozwiniętą technicznie, acz nieliczną, wręcz szczątkową i z sobie tylko znanych powodów ukrytą przed człowiekiem. Kiedy jednak kryptoziemianie zorientowali się, że ludzie stworzyli broń jądrową, zaczęli manifestować swą obecność, dając wyraźny znak, że Homo sapiens nie jest na planecie sam. To by tłumaczyło nagłą eskalację obserwacji UFO po II wojnie światowej, choć te istoty były zapewne widywane wcześniej i mogą odpowiadać za część legend o stworzeniach magicznych czy bogach.
Jednak na tzw. chłopski rozum (który, co często podkreślam, nie zawsze jest dobrym doradcą), taka opcja wydaje się niemożliwa. Gdyby ktoś pod ziemią czy pod wodą rozwijał równolegle jakąś cywilizację, widzielibyśmy tego oznaki w postaci np. ubywających surowców, czy innego typu działalności kojarzonej z funkcjonowaniem technologii, przemysłu i społeczeństwa. Kryptoziemianie musieliby coś jeść, emitowaliby spaliny, śmieciliby, ewentualnie nadawali swoją wersję radia i telewizji. To się nie dzieje, ale wcale nie musi. Jak tłumaczy Marek Żelkowski, znany z łamów NŚ pisarz sci-fi i autor kanału youtubowego Wehikuł wyobraźni, istnieje szereg dróg, jakimi mogła potoczyć się ewolucja starszych Ziemian. To nie są ludzie, może nawet tych istot już nie ma, a my w postaci UFO widzimy tylko ich roboty i maszyny wyposażone w superzaawansowaną sztuczną inteligencję. To nie jedyne rozwiązania, które czynią z tej pozornie mało realnej koncepcji rzecz wartą uwagi, przynajmniej jako eksperyment myślowy.

UFO jako relikty pra-cywilizacji
Którzy uczeni opowiadają się za istnieniem kryptoziemian? To dobrze znane czytelnikom NŚ postaci – prof. Avi Loeb oraz dr Bernardo Kastrup. Ten pierwszy jesienią 2023 r. opublikował krótki artykuł pt. Czy UAP‑y to relikty wcześniejszej, ziemskiej cywilizacji?, w którym sugeruje, że nasza planeta jest na tyle leciwa, że mogła pojawić się w jej przeszłości niejedna cywilizacja (mówimy tu o przeszłości liczonej w milionach lat, a nawet ich dziesiątkach). Jeżeli kiedyś, bardzo dawno, istniała na Ziemi cywilizacja techniczna, nawet wysoko rozwinięta, ślady jej obecności mogły zostać dosłownie sprasowane przez procesy geologiczne i są absolutnie niewykrywalne.