Zapytajcie Państwo swój strach o adres. Ciekawe, co odpowie. O ile z lękiem jest jakby prościej, ponieważ zamieszkuje głęboko w nas, o tyle strach egzystuje gdzieś poza nami, na zewnątrz. Tylko gdzie? Na polu bitwy, w szpitalu, w gabinecie stomatologicznym? A może w którymś z pokoi Urzędu Skarbowego czy na cmentarzu?
Tak się jakoś złożyło, że lęk i strach egzystują po sąsiedzku. Obawa jest od nich słabsza, a trwoga nieco silniejsza. Pojęcia lęk i strach opisują podstawową reakcję człowieka na grożące mu niebezpieczeństwo, które jednak w doznaniu strachu jest widoczne i obiektywne, a w lęku ukryte i subiektywne. Lęk zawsze dotyka istoty, rdzenia osobowości, samego centrum ja, a strach przeciwnie, porusza nas jedynie częściowo.
Już samo słowo strach wywołuje mieszane uczucie i raczej nie brzmi przyjemnie. Czasem stoi w polu i odstrasza ptaszyska, często ma wielkie oczy, choć nikt go raczej nie widział, podobno bywa blady, łapie nas i ogarnia. Za to czasownik straszyć jest jakby podszyty kłamstwem, ponieważ jeśli ktoś próbuje nas straszyć lub co gorzej zastraszyć, nierzadko przy tym blefuje. Żerując na naszych emocjach, chce, byśmy się bali. Źle, gdy straszyć przemienia się w grozić, często z domieszką szantażu. Jest to bowiem zapowiedź, że stanie się nam coś niemiłego. Można zatem obawiać się koszmaru, obłędu, zemsty i jadu – tego w jedzeniu, jak i na języku w postaci zjadliwych komentarzy, pomówień, oczernień i plotek.
Od zarania dziejów
ludzie obawiali się czegoś. Wiara, religia, instytucja kościelna nierzadko były antidotum na wszelkie strachy doczesnego świata. A było i jest ich niemało. Przez naszą planetę co rusz przetaczały się zawieruchy o przestrzeń do życia, władzę i strefę wpływów. Słabsi lękali się ataku, często zaskakującego i niespodziewanego. Zresztą atakowało nie tylko wojsko, żołnierze i bomby, lecz także rabusie, wandale, plagi, owady, choroby, ulewy, skwary i mrozy. Nieszczęścia te przyczyniały się do paniki, niedoli, biedy, bólu, cierpienia na duszy i ciele, okrucieństwa, porwań, uprowadzeń, gwałtu, hańby i klęski, a więc tego, co mieściło się w długim wykazie strachu. Gdyż i tego się bano. A to już krok od makabry, w której tkwi jakaś estetyka przewrotna. Czyżby dziwaczna tajemnica zła? W tym budzącym grozę tańcu wywijają szalone szkielety, widziadła, wilki i wilkołaki. Wystarczy tylko zerknąć na sztukę wieków średnich i pogmatwanego baroku.





