Postęp techniki w naszych czasach osiągnął zawrotne tempo. Trudno dziś na bieżąco uzupełniać wiedzę o nowinkach technicznych, które w 2–3 lata odchodzą do lamusa, dając miejsce wciąż nowym rozwiązaniom. W historii rozwoju społeczeństwa postawiono na głowie tysiącletnie zasady współżycia. Jeszcze do XX w. wiedza nabywana była stopniowo w procesie nauki i doświadczeń. Osoby starsze, dysponujące także praktyką, lepiej radziły sobie w życiu, służyły za przykład i dawały lekcje nowemu pokoleniu. Wiedza nie starzała się, a sposoby funkcjonowania rodziny i społeczeństwa były w miarę podobne. Najlepszym tego przykładem jest choćby budownictwo. Cegłę, jakiej używano w Babilonie, stosujemy nadal, chociaż rzadziej. Stół od wieków był stołem, a krzesło krzesłem. Rzemiosło to ciąg wielopokoleniowego przekazywania wiedzy i dochodzenia do mistrzostwa
WXXI w. nastąpiło międzypokoleniowe odwrócenie ról. Niewiarygodne wręcz tempo zmian technologicznych, spowodowało, że pokolenie dziadków zwanych Boomersami, wypadło z karuzeli. Wnuczkowie Milenialsi i Zoomersi edukują się błyskawicznie i opanowują nowe technologie. Znam przypadek dziecka, które mając półtora roku, jeszcze biegające z pieluszką, niepotrafiące mówić nic poza tata i mama, samodzielnie włączało iPada logując się alfanumerycznym hasłem, odnajdowało swoją ulubioną grę i wchodziło na dowolny poziom. Benjamin Spoke w kultowej książce Dziecko podaje informację, jakie cechy i zdolności nabywa maluch w kolejnych miesiącach życia, ale słowa tam nie ma o zdolnościach obsługi komputera.
Zanim się obejrzeliśmy, dzieci zaczęły uczyć dziadków. Mozolnie zdobywana wiedza ustąpiła miejsca nowoczesności. Komu potrzebny jest przepis na szarlotkę, kiedy w McDonald’s apple pie jest dostępny od ręki? Zagubienie i lęk przed postępem, a z drugiej strony niezbędna wręcz konieczność uczestniczenia w życiu (choćby e‑recepty, e‑rejestracje do lekarza itp.) spowodowały, że to dzieci zaczęły uczyć dorosłych. Świat stanął na głowie. Wiedza i doświadczenie zdobywane przez całe życie, a czasem i całe pokolenia straciły znaczenie. Czy nie powinno zbudzić to w nas refleksji? Hola, hola, a co z tradycją? Co z tysiącletnią wiedzą? Odrzucamy, bo młodzi wiedzą lepiej? Uważam, że jednak trzeba bronić wiekowych umiejętności, za którymi stoją tysiące doświadczeń, obserwacji i lat praktyki.
Około 2,5 tysiąca lat przed naszą erą Żółty Cesarz Huang Di spisał w kilku księgach zasady starożytnej medycyny chińskiej. Dodając kilkaset, a może i tysiące lat na gromadzenie wiedzy, mamy do czynienia z ponadpięćdziesięciowiekową nauką. Co więcej, te praktyki były i są prowadzone do dziś. W Chinach działają kliniki TCM (Tradycyjnej Chińskiej Medycyny) finansowane przez państwo. Jest ich tam prawie 70 tys. i udzielają rocznie ok. 1,5 mld konsultacji.