Nieznany Świat
Brak wyników
Zobacz wszystkie wyniki

Brak produktów w koszyku.

  • Zaloguj
  • Rejestracja
  • Start
  • W numerze
  • E‑wydanie
  • Artykuły
    • Astrologia
    • Felietony
    • Historia
    • Natura
    • Nauka & Kosmos
    • Newsy
    • PROMOCJA
    • Rozwój duchowy
    • Teorie spiskowe
    • UFO & ET
    • Wywiady
    • Zdrowie
    • Zjawiska PSI
    • Życie po życiu
    • Inne
  • Czytaj NŚ
    • Jak czytać NŚ?
    • O nas
    • Nasi autorzy
    • Kontakt
  • Społeczność
    • Okiem Anny
    • Spotkania NŚ
    • Nagrody NŚ
    • APELE!
    • Bracia Mniejsi
    • Galeria portretów NŚ
    • IN MEMORIAM
  • Polecamy
    • Filmoteka NŚ
    • Lektury NŚ
    • Magiczne podróże
    • Patronaty NŚ
  • Podcasty
    • Dotknięcie Nieznanego (podcast)
    • Lektury NŚ (podcast)
    • Podcasty NŚ (ilustrowane)
  • Video
  • Sklep KGNŚ
  • Kontakt
SUBSKRYPCJA
Nieznany Świat
  • Start
  • W numerze
  • E‑wydanie
  • Artykuły
    • Astrologia
    • Felietony
    • Historia
    • Natura
    • Nauka & Kosmos
    • Newsy
    • PROMOCJA
    • Rozwój duchowy
    • Teorie spiskowe
    • UFO & ET
    • Wywiady
    • Zdrowie
    • Zjawiska PSI
    • Życie po życiu
    • Inne
  • Czytaj NŚ
    • Jak czytać NŚ?
    • O nas
    • Nasi autorzy
    • Kontakt
  • Społeczność
    • Okiem Anny
    • Spotkania NŚ
    • Nagrody NŚ
    • APELE!
    • Bracia Mniejsi
    • Galeria portretów NŚ
    • IN MEMORIAM
  • Polecamy
    • Filmoteka NŚ
    • Lektury NŚ
    • Magiczne podróże
    • Patronaty NŚ
  • Podcasty
    • Dotknięcie Nieznanego (podcast)
    • Lektury NŚ (podcast)
    • Podcasty NŚ (ilustrowane)
  • Video
  • Sklep KGNŚ
  • Kontakt
Brak wyników
Zobacz wszystkie wyniki
Nieznany Świat
Brak wyników
Zobacz wszystkie wyniki
Start Artykuły Felietony

Dekompozycja, lęk i nadzieja

Każdy ma swoją ścieżkę - NŚ 09/2003

25 czerwca 2021
Przeczytasz w 11 min.

Każ­dy okruch duszy ludz­kiej jest momen­tem dziejów.

Marek Rymuszko
Marek Rymusz­ko

Gro­no Czy­tel­ni­ków, nie mają­cych dostę­pu do sie­ci elek­tro­nicz­nej, dzwo­ni­ło na prze­ło­mie kwiet­nia i maja do redak­cji, żaląc się, że podob­no na naszej stro­nie inter­ne­to­wej zamie­ści­li­śmy bar­dzo nie­ty­po­we i waż­ne życze­nia wiel­ka­noc­ne, któ­rych zabra­kło w nume­rze, wsku­tek cze­go nie zdo­ła­li się oni z nimi zapo­znać. Cóż – wyni­kło to wyłącz­nie z fak­tu, że życze­nia te powsta­ły w momen­cie, gdy majo­wy numer Nie­zna­ne­go Świa­ta wła­śnie koń­czył się dru­ko­wać, a w Ira­ku trwa­ła dopie­ro co roz­po­czę­ta mili­tar­na ofen­sy­wa, któ­rej finał nie był wów­czas zna­ny. Nie wiem rów­nież, czy rze­czy­wi­ście war­to wspo­mnia­nym życze­niom przy­pi­sy­wać jakieś nie­zwy­czaj­ne cechy; cho­dzi­ło w nich raczej o doraź­ne pokwi­to­wa­nie cza­su eks­plo­du­ją­ce­go raz po raz brze­mien­ny­mi w skut­ki wyda­rze­nia­mi, na któ­rych bieg nie mamy żad­ne­go wpły­wu. Ponie­waż jed­nak cała spra­wa, jak się oka­zu­je, zyska­ła, nie­ocze­ki­wa­ny rezo­nans, war­to treść wspo­mnia­nych życzeń przy­to­czyć. Brzmia­ły one następująco:

Świata bez terrorystów, krwawych dyktatorów, bomb, które, pozbawiając ich zbrodniczej siły i władzy, zabijają również niewinnych ludzi, świata, w którym licencjonowane kłamstwo nie zdoła zabić prawdy, siły ducha i ludzkiej wrażliwości

– życzy swym Czy­tel­ni­kom Redak­cja Nie­zna­ne­go Świata.

Pisząc te sło­wa nie wie­dzie­li­śmy jesz­cze, że nie­ba­wem w Bag­da­dzie runą posą­gi Sad­da­ma Husaj­na (jak się oka­za­ło, w środ­ku puste, gdyż odla­ne jedy­nie na kon­struk­cji skła­da­ją­cej się z żela­znych prę­tów; nota­be­ne, cóż to za nie­sa­mo­wi­ta ale­go­ria!), ame­ry­kań­ski czołg nie posłał jesz­cze swo­ich poci­sków na hotel pełen dzien­ni­ka­rzy, zabi­ja­jąc kil­ku z nich, naj­więk­szy tra­gi­ko­mik świa­ta począt­ków XXI wie­ku, rzecz­nik reżi­mu irac­kie­go (przy­po­mi­nam: to ten inte­li­gent w ele­ganc­kich oku­la­rach o łagod­nym obli­czu) cią­gle upra­wiał baj­ko­wą wer­ba­li­sty­kę, nie wie­rząc ani przez moment w to, co mówi, jed­nak posta­na­wia­jąc grać raz roz­po­czę­ty spek­takl do koń­ca (swo­ją dro­gą, jak to dobrze, iż infor­ma­cja agen­cyj­na o tym, że po wkro­cze­niu do Bag­da­du ów czło­wiek o nazwi­sku Moham­med Said – as Sahaf powie­sił się, była nie­praw­dzi­wa; szko­da, napraw­dę szko­da było­by zło­żyć na ołta­rzu histo­rii tak nie­po­wta­rzal­ną oso­bo­wość kabaretową).

Uro­dzi­wa dorad­czy­ni do spraw bez­pie­czeń­stwa pre­zy­den­ta zza oce­anu Con­do­le­ez­za Rice, prze­py­ty­wa­na przez uli­za­ne­go wysłan­ni­ka TVN nie zdą­ży­ła jesz­cze na uży­tek pol­skich tele­wi­dzów z wyso­ko­ści swo­je­go fote­la wygło­sić ste­ku fra­ze­sów i bana­łów, nie odko­pa­no jesz­cze maso­wych gro­bów ofiar kaź­ni reżi­mu w Bag­da­dzie (a podob­no, jak zapew­nia­li nie­któ­rzy, nic się tam strasz­ne­go nie dzia­ło), a irac­ki chło­piec, któ­re­go póź­niej poka­zy­wa­no we wszyst­kich sta­cjach tele­wi­zyj­nych świa­ta – ofia­ra ame­ry­kań­skich bom­bar­do­wań – miał jesz­cze obie ręce (wie­lo­krot­ne uży­cie w tym, z koniecz­no­ści dłu­gim aka­pi­cie, sło­wa jesz­cze ma swój głę­bo­ki sens). Więc tak sobie myślę, że to może nie naj­go­rzej, iż dziś, kie­dy wie­my już o wie­le wię­cej niż wów­czas, gdy nasze życze­nia reda­go­wa­li­śmy, umiesz­cza­jąc je w przeded­niu Wiel­ka­no­cy w inter­ne­to­wej witry­nie, może­my się pod nimi nadal z peł­nym prze­ko­na­niem podpisać.

W roku, który zwolna zmierza ku końcowi, świat przeżył wiosną kolejne zawirowanie,

zaś zbli­ża­ją­ca się dru­ga rocz­ni­ca ter­ro­ry­stycz­ne­go ata­ku na World Tra­de Cen­ter skła­nia, by na to, co się ostat­nio sta­ło, spró­bo­wać, spoj­rzeć z jed­nej stro­ny poprzez pry­zmat twar­dej ana­li­zy fak­tów, z dru­giej zaś tego, co nazy­wa­my ducho­wo­ścią i filo­zo­fią życia, jaką – mówię tu o sobie i moich naj­bliż­szych przy­ja­cio­łach z Nie­zna­ne­go Świa­ta – uzna­je­my za fun­da­ment nasze­go działania.

Nie zamierzam rozwodzić się nad tak skądinąd oczywistą sprawą, że sprzeniewierzylibyśmy się elementarnym zasadom etycznym, gdybyśmy kiedykolwiek – bez względu na okoliczności – zaakceptowali wojnę jako środek osiągnięcia najsłuszniejszych nawet celów.

Tego zro­bić nie może­my. Jed­no­cze­śnie jed­nak trud­no nie zda­wać sobie spra­wy z fak­tu, że każ­dy pro­blem, tak­że i ten, ma swo­je dru­gie dno. Nie da się zwłasz­cza uciec od pyta­nia, co czy­nić, jak postę­po­wać w sytu­acji, gdy trze­ba pozba­wić wła­dzy tyra­na, psy­cho­pa­tę i zbrod­nia­rza, któ­ry nie tyl­ko zabi­ja i tor­tu­ru­je wła­snych oby­wa­te­li, lecz swo­imi dzia­ła­nia­mi real­nie zagra­ża innym.

Nie­za­leż­nie od rze­czy­wi­stych inten­cji przy­świe­ca­ją­cych inwa­zji na Irak (powszech­nie wia­do­mo, że pod­sta­wo­wą rolę ode­gra­ły tu ropo­no­śne zaso­by tego kra­ju i zwią­za­ne z nimi inte­re­sy wiel­kich kon­cer­nów, a tak­że lob­by woj­sko­wo-prze­my­sło­we­go trak­tu­ją­ce­go każ­dą woj­nę jako oka­zję do wypró­bo­wa­nia nowych bro­ni i nakrę­ce­nia koniunk­tu­ry gospo­dar­czej), nie ule­ga wąt­pli­wo­ści, że

Husajn był takim właśnie zbrodniczym dyktatorem i psychopatą

(piszę: był, gdyż mimo iż cią­gle nie wie­my na pew­no, czy dyk­ta­tor zgi­nął, został, jak się wyda­je, na trwa­le wyeli­mi­no­wa­ny z gry). War­to sobie ów fakt uzmy­sło­wić m.in. i dla­te­go, że po doko­na­niu szyb­kiej i sku­tecz­nej inwa­zji świa­to­we mocar­stwo zaczy­na obec­nie pła­cić za nią wyso­ką cenę w posta­ci coraz licz­niej­szych ofiar ata­ków na swo­ich żoł­nie­rzy oraz powszech­ne­go zachwia­nia na świe­cie prze­ko­na­nia, iż reżim z Bag­da­du w 2003 roku rze­czy­wi­ście dys­po­no­wał środ­ka­mi maso­we­go raże­nia (co sta­no­wi­ło głów­ny pre­tekst do pod­ję­cia pre­wen­cyj­ne­go ata­ku), nie mówiąc o kom­pro­mi­tu­ją­cej nie­udol­no­ści Ame­ry­ka­nów w przy­wra­ca­niu nor­mal­no­ści i orga­ni­zo­wa­niu życia na oku­po­wa­nych tere­nach. Z dru­giej stro­ny nie spo­sób prze­oczyć, o co obec­nie szcze­gól­nie łatwo, że irac­ki przy­wód­ca wsz­czął w prze­szło­ści dwie woj­ny i – znów nie ule­ga wąt­pli­wo­ści – nie zawa­hał­by się przed roz­pę­ta­niem następ­nej, bo sta­no­wi­ło to imma­nent­ną część spo­so­bu spra­wo­wa­nia przez nie­go władzy.

W długoletnim konflikcie z Iranem – to także trzeba przypomnieć – po obu stronach zginęło milion ludzi, (milion ludzi!)

a zaata­ko­wa­nie przed dwu­na­stu laty suwe­ren­ne­go kra­ju, jakim jest Kuwejt i jego bru­tal­na oku­pa­cja, następ­nie zaś – przy bier­nej posta­wie Zacho­du, któ­ry cynicz­nie wów­czas Husaj­na oca­lił po to, by móc nadal robić inte­re­sy na ropie i dys­po­no­wać prze­ciw­wa­gą wobec rów­nie groź­ne­go Ira­nu, gdzie twar­dą ręką rzą­dzą aja­tol­la­ho­wie i muł­ło­wie, nie­wie­le róż­nią­cy się, jeśli cho­dzi o islam­ski fun­da­men­ta­lizm, od afgań­skich tali­bów – uto­pie­nie we krwi powsta­nia szy­itów (choć zapew­ne, gdy­by to oni zdo­by­li wła­dzę, uczy­ni­li­by to samo z nim i sun­ni­ta­mi) sta­no­wi­ło logicz­ne dopeł­nie­nie poli­ty­ki satra­py znad Eufra­tu, któ­ry wcze­śniej zdą­żył zaga­zo­wać rów­nież kil­ka tysię­cy Kurdów.

Ów czło­wiek nie kryl swe­go podzi­wu dla Sta­li­na (nawia­sem mówiąc – czy nie zwró­ci­ło waszej uwa­gi pew­ne fizycz­ne podo­bień­stwo obu tych ludzi; cie­ka­we czy to przy­pa­dek?), w swo­ich taj­nych labo­ra­to­riach zatrud­nił byłych NRD-owskich naukow­ców-spe­cja­li­stów od bro­ni bio­lo­gicz­nej (m.in. osła­wio­na dok­tor Bak­te­ria – Rihab Raszid, któ­rą wyda­no za mąż za irac­kie­go gene­ra­ła i któ­ra, gdy­by nie upa­dek Honec­ke­ra, pro­du­ko­wa­ła­by śmier­cio­no­śne mikro­by na potrze­by reżi­mu wschod­nio­nie­miec­kie­go), a oto­cze­nie Husaj­na skła­da­ło się z gro­na dobo­ro­wych rzezimieszków.

Wśród tych ostatnich wymieńmy przykładowo osławionego chemicznego Ali, który w 1988 r. kazał użyć gazów bojowych przeciwko Kurdom,

w wyni­ku cze­go w Hala­bo­dży zgi­nę­ło 5 tysię­cy ludzi (zasto­so­wa­no wów­czas gaz musz­tar­do­wy, któ­ry, to tak­że trze­ba przy­po­mnieć, bo pamięć bywa krót­ka – wypa­lał oczy oraz płu­ca); sze­fa spe­cjal­nej orga­ni­za­cji bez­pie­czeń­stwa Hani­ma al Lati­fe­ma Tul­fa­he­ma, któ­re­go służ­by spe­cja­li­zo­wa­ły się w wyra­fi­no­wa­nych tor­tu­rach (m.in. pale­nie żyw­cem nie­mow­ląt na oczach matek – mówi­my o fak­tach bez­spor­nie udo­ku­men­to­wa­nych nie przez Ame­ry­ka­nów, lecz nie­za­leż­ne orga­ni­za­cje mię­dzy­na­ro­do­we, m.in. Amne­sty Inter­na­tio­nal), czy inne­go przy­jem­niacz­ka, byłe­go wice­pre­mie­ra Moham­ma­da Ham­zę al Zuba­ida uma­cza­ne­go we krwi szy­itów Basrze, Al Amo­rah i Al Kut.

Co w całym tym odra­ża­ją­cym towa­rzy­stwie zbi­rów i mor­der­ców robił auten­tycz­ny chrze­ści­ja­nin Tarik Aziz i jak godził to ze swo­imi reli­gij­ny­mi prze­ko­na­nia­mi, nie­po­dob­na wyja­śnić, tak jak i zagad­ką pozo­sta­nie, jakiej trze­ba ceny, by – jak w przy­pad­ku wspo­mnia­ne­go wcze­śniej rzecz­ni­ka reżi­mu Husaj­na przy­jąć dobro­wol­nie na sie­bie rolę pociesz­ne­go bła­zna świad­czą­ce­go usłu­gi kla­no­wi rzeź­ni­ków, bo nie pie­ka­rzy przecież.

I to jest jed­na stro­na meda­lu, o któ­rej nie wol­no zapo­mi­nać nawet, jeśli sprze­ciw wobec urzą­dza­nia świa­ta na ame­ry­kań­ską modłę ma swój głę­bo­ki sens. Jest jed­nak oczy­wi­ście i rewers całej tej sytu­acji, któ­re­mu war­to uważ­nie się przyj­rzeć, gdy pił­ka zosta­je prze­rzu­co­na na dru­gą stro­nę ubi­tej świa­to­wej zie­mi, na któ­rej toczą się wiel­kie krwa­we gry.

Rację mają z pew­no­ścią ci, któ­rzy powia­da­ją, że pre­zy­dent naj­więk­sze­go na Zie­mi mocar­stwa Geo­r­ge W. Busch wyma­ga inten­syw­nej pra­cy ducho­wej, o inte­lek­tu­al­nej nie wspo­mi­na­jąc. Trud­no nie zgo­dzić się też z ana­li­ty­ka­mi wska­zu­ją­cy­mi, że

amerykańska polityka likwidowania zbrodniczych reżimów na świecie jest wybitnie selektywna i objawia się wyrazistą tolerancją tam, gdzie własne interesy nakazują Stanom Zjednoczonym wspierać ich funkcjonowanie

(pierw­sze z brze­gu przy­kła­dy z prze­szło­ści to Chi­le, Haiti, Nika­ra­gua i co naj­mniej tuzin jesz­cze państw rzą­dzo­nych przez krwa­wych psy­cho­pa­tów). Nie spo­sób też uda­wać nie­wie­dzę na temat tego, ze bli­ski sojusz­nik USA – Ara­bia Sau­dyj­ska jest rzą­dzo­na żela­zną ręką przez jeden z naj­bar­dziej fun­da­men­ta­li­stycz­nych reżi­mów islam­skich na świe­cie, któ­ry, pła­wiąc się w bogac­twie, za nic ma wol­no­ści oby­wa­tel­skie i żywi pogar­dę wobec wyznaw­ców innych reli­gii, posłu­gu­jąc się pra­wem zezwa­la­ją­cym na uci­na­nie rąk zło­dzie­jom i kamie­no­wa­nie kobiet. Co zresz­tą – dodaj­my – nie uchro­ni­ło tego pań­stwa przed sta­niem się wylę­gar­nią ter­ro­ry­stów (wie­lu z nich uro­dzi­ło się i doj­rze­wa­ło wła­śnie w Ara­bii Saudyjskiej).

Taka selek­tyw­ność w trak­to­wa­niu innych – z samej isto­ty rze­czy ma pra­wo budzić nie­uf­ność do ofi­cjal­nie dekla­ro­wa­nych inten­cji świa­to­we­go mocar­stwa nr 1, podob­nie jak obłud­ne były pacy­fi­stycz­ne wezwa­nia pre­zy­den­ta Fran­cji, Jacqu­esa Chi­ra­ca – sze­fa pań­stwa, mają­ce­go bar­dzo wydat­ny udział w uzbro­je­niu reżi­mu irac­kie­go (gaz bojo­wy, za pomo­cą któ­re­go Husajn doko­nał ludo­bój­stwa wobec Kur­dów, został roz­py­lo­ny z zaku­pio­nych we Fran­cji samo­lo­tów bojo­wych Mira­ge, z pew­no­ścią nie prze­zna­czo­nych do zabie­gów agro­tech­nicz­nych w posta­ci opy­la­nia pól).

Fran­cja od zawsze mia­ła w Ira­ku swo­je wła­sne, moc­ne uko­rze­nio­ne inte­re­sy eko­no­micz­ne i wła­śnie one – i tyl­ko one, a nie żad­ne racje moral­ne – wpły­nę­ły na jej spek­ta­ku­lar­ne nie w obli­czu pla­nów ame­ry­kań­skiej inwa­zji. Nie ina­czej rzecz wyglą­da­ła w przy­pad­ku Rosji, ale już np. w odnie­sie­niu do Nie­miec nale­ża­ło­by się zawa­hać przed sfor­mu­ło­wa­niem takiej kon­klu­zji. W tym ostat­nim bowiem kra­ju, jak się wyda­je, z bie­giem lat doszło do gło­su poko­le­nie o auten­tycz­nie pacy­fi­stycz­nych prze­ko­na­niach, dobrze pamię­ta­ją­ce krzyw­dy, któ­rych inni dozna­li w prze­szło­ści ze stro­ny nad­reń­skie­go mili­ta­ry­zmu. Naj­bar­dziej dobit­nym przed­sta­wi­cie­lem tego nur­tu myśle­nia jest szef nie­miec­kiej dyplo­ma­cji Josch­ka Fischer, nota­be­ne jeden z nie­licz­nych ludzi w towa­rzy­stwie, o jakim mowa, któ­re­mu nie moż­na odmó­wić przy­mio­tu duchowości.

Tak czy inaczej pytanie, jak odsuwać od władzy morderców i psycholi – gdy nie jest to możliwe za pomocą normalnych mechanizmów demokratycznych – zawisa niepokojąco w próżni. A jest o co pytać.

Nie trze­ba być bowiem jasno­wi­dzem, by pro­gno­zo­wać, że po Ira­ku wcze­śniej czy póź­niej przyj­dzie czas na kolej­ne pań­stwa i reżi­my, któ­rych funk­cjo­no­wa­nie w jesz­cze więk­szym stop­niu zagra­ża bez­pie­czeń­stwu świa­ta i regio­nów, niż dzia­ła­nia irac­kie­go satra­py. Przy­kła­dem numer 1 jest tu zwłasz­cza uzbro­jo­na po zęby Korea Pół­noc­na rzą­dzo­na przez komu­ni­stycz­ny kom­pleks mili­tar­ny, w przy­pad­ku któ­re­go bez­rad­ne wyda­ją się nawet siły wyż­sze, w sytu­acji zaś, gdy pół­noc­no­ko­re­ań­ski reżim dys­po­nu­je już – lub będzie dys­po­no­wał nie­ba­wem – bro­nią ato­mo­wą oraz potęż­nym arse­na­łem rakie­to­wym, wyka­zu­jąc jed­no­cze­śnie cechy peł­nej nie­obli­czal­no­ści gra­ni­czą­cej z sza­leń­stwem, spra­wa zaczy­na przy­bie­rać postać dra­ma­tycz­ne­go dylematu.

To dobrze, że nie my musi­my go roz­strzy­gać, z dru­giej jed­nak stro­ny trud­no nie zda­wać sobie spra­wy, że szan­sa na to, by jego skut­ki nas omi­nę­ły, są zerowe.

ONZ – o czym wszyscy wiedzą – jest od dawna trupem, którego nie zdoła ożywić nawet specjalizujący się ponoć w takich zabiegach rosyjski czarownik Longo.

To zuży­ta teatral­na deko­ra­cja, utrzy­my­wa­na z pie­nię­dzy paru naj­bo­gat­szych państw, mar­twa struk­tu­ra nie mają­ca w klu­czo­wych, roz­strzy­ga­ją­cych dla świa­ta spra­wach nic do powie­dze­nia i nie­zdol­na do pod­ję­cia jakich­kol­wiek sku­tecz­nych dzia­łań inter­wen­cyj­nych wów­czas, gdy oka­zu­ją się one nie­odzow­ne dla zbio­ro­we­go bezpieczeństwa.

Cedo­wa­nie takich powin­no­ści na świa­to­we mocar­stwa (do cze­go w przy­pad­ku Ira­ku zresz­tą nawet nie doszło, w związ­ku z czym, o czym rów­nież wszy­scy wie­dzą, pod­sta­wa praw­na dzia­łań prze­ciw­ko reżi­mo­wi Husaj­na – nie­za­leż­nie do tego, jakich by jesz­cze Ame­ry­ka­nie uży­li argu­men­tów na popar­cie swo­je­go sta­no­wi­ska – nie ist­nia­ła), jest, zwłasz­cza w dal­szej per­spek­ty­wie, bar­dzo ryzy­kow­ne. Tym­cza­sem wyda­je się to być coraz czę­ściej sto­so­wa­ną prak­ty­ką, co ma rów­nież swo­je kon­se­kwen­cje w sfe­rze abso­lut­nie nie­zbęd­nej wal­ki z osza­la­łym islam­skim ter­ro­ry­zmem zagra­ża­ją­cym całej cywi­li­za­cji Zacho­du (jeże­li komuś sło­wo: Zachód nie pasu­je, dodaj­my: rów­nież cywi­li­za­cji chrze­ści­jań­skiej), a tak­że w odnie­sie­niu do Bli­skie­go Wscho­du, gdzie szan­se na poro­zu­mie­nie się mię­dzy Żyda­mi oraz Pale­styń­czy­ka­mi (czy sze­rzej: świa­tem arab­skim), bio­rąc pod uwa­gę emo­cjo­nal­ny stan ich wza­jem­nych sto­sun­ków i histo­rycz­ne uwa­run­ko­wa­nie odwiecz­ne­go kon­flik­tu, są nikłe. Nawia­sem mówiąc – o czym zda­je się kie­dyś już wspo­mi­na­łem – zacie­kłość wie­lo­wie­ko­wych kon­flik­tów wokół tego skraw­ka zie­mi, będą­ce­go nie­ustan­nym zarze­wiem krwa­wych wojen, umac­nia podej­rze­nie, że

z jakiegoś powodu jest to na naszej planecie region newralgiczny, nad którym panowanie ma o wiele większe znaczenie, niż moglibyśmy sądzić w potocznym rozumieniu tego określenia

(vide tre­ści roz­ma­itych chan­ne­lin­gów). Było­by też ze wszech miar pożą­da­ne, byśmy – mowa o Pol­sce – w ten zawi­nio­ny przez obie stro­ny kon­flikt nie mie­sza­li się tak ocho­czo, jak uczy­ni­li­śmy to w przy­pad­ku woj­ny w Ira­ku, co trud­no pojąć, a jesz­cze trud­niej akcep­to­wać. Zwłasz­cza – dodaj­my – w sytu­acji, gdy nie­zro­zu­mia­łej gor­li­wo­ści w anga­żo­wa­niu się nasze­go kra­ju w spra­wę, któ­ra jej bez­po­śred­nio nie doty­czy­ła, poprzez jed­no­znacz­ne opo­wie­dze­nie się za sta­no­wi­skiem świa­to­we­go mocar­stwa numer 1, towa­rzy­szy­ło trak­to­wa­nie przez służ­by imi­gra­cyj­ne tego mocar­stwa pol­skich oby­wa­te­li w spo­sób skan­da­licz­ny i urą­ga­ją­cy pod­sta­wo­wym pra­wom czło­wie­ka (odsy­ła­nie na ame­ry­kań­skich lot­ni­skach ludzi mają­cych waż­ne wizy samo­lo­ta­mi do kra­ju, w dodat­ku z uży­ciem kaj­da­nek, nie zezwa­la­nie na ich przy­jazd do Sta­nów Zjed­no­czo­nych w celu opie­ki nad cho­rym człon­kiem rodzi­ny, czy udział w pogrze­bie, tudzież pokaź­na gama innych szy­kan, na temat któ­rych, ze skut­kiem rów­nym zeru, pisze od lat nasza prasa).

No i na doda­tek te nie­po­ko­ją­ce infor­ma­cje, jakie od cza­su do cza­su prze­ni­ka­ją do opi­nii publicz­nej, a w któ­rych celu­je zwłasz­cza NEXUS, sys­te­ma­tycz­nie dono­szą­cy o dzia­ła­niach roz­ma­itych taj­nych orga­ni­za­cji i struk­tur wła­dzy w USA, w pale­cie któ­rych pomy­sły zaczi­po­wa­nia wszyst­kich oby­wa­te­li i roz­to­cze­nia dzię­ki temu nad nimi total­nej kon­tro­li (zob. książ­kę Kon­tro­la umy­słu, Wydaw­nic­two Neu­ron, Wro­cław 2002), mogą w pew­nym momen­cie stać się groź­nym czyn­ni­kiem for­mu­ją­cym obli­cze obec­nej cywi­li­za­cji (w tym kon­tek­ście war­to rów­nież zwró­cić uwa­gę na arty­kuł Szcze­pion­ka prze­ciw ter­ro­ro­wi, jaki nie­daw­no uka­zał się w nie­miec­kim perio­dy­ku Matrix 3000; nr z maja-czerw­ca br.).

Oczywiście w tle czają się i inne ważne pytania.

Np., jak to się dzie­je, że psy­cho­pa­ci i mor­der­cy tak czę­sto docho­dzą do wła­dzy, jakie mecha­ni­zmy spo­łecz­ne i cywi­li­za­cyj­ne (czy tyl­ko zresz­tą one? – tu już się­ga­my nie­uchron­nie do wąt­ków meta­fi­zycz­nych), spra­wia­ją, że odby­wa się to tak łatwo, a jed­no­cze­śnie tak trud­no póź­niej ów stan kon­wa­li­do­wać, co jest przy­czy­ną nie­ustan­nej aktu­al­no­ści hasła Krew oli­wą histo­rii, gdzie wresz­cie szu­kać przy­czyn rów­nie dłu­go­trwa­łe­go, co bez­sku­tecz­ne­go zma­ga­nia się ze złem w jego kry­sta­licz­nej posta­ci, cze­go rezul­ta­tem sta­je się zwal­cza­nie go rów­nież za pomo­cą zła – bo Dobro w jego obli­czu oka­zu­je się bez­rad­ne? Ani wiel­kie filo­zo­fie, ani reli­gie tych zło­wro­gich pra­wi­dło­wo­ści nie potra­fią prze­ko­ny­wu­ją­co wyjaśnić.

Skła­mał­bym rów­nież, gdy­bym powie­dział, że wiem, jak roz­strzy­gać tego typu dyle­ma­ty we wła­snym sumie­niu, zwłasz­cza gdy wokół tak wie­le nie­wia­do­mych i zmien­nych ukry­tych (vide: tre­ści nie­któ­rych prze­po­wied­ni i prze­ka­zów chan­ne­lin­go­wych, w przy­pad­ku któ­rych zresz­tą usta­le­nie źró­dła toż­sa­mo­ści ich nadaw­ców wca­le nie jest tak pro­ste i tak jed­no­znacz­ne, jak nie­któ­rzy mnie­ma­ją). Pew­ne wyda­je się jed­no: że

wkroczyliśmy w bezprecedensowo trudną i niebezpieczną epokę, w której dekompozycja cywilizacji w jej dotychczasowym kształcie stała się już bezspornym faktem,

a nasz oso­bi­sty wkład w powstrzy­ma­nie wspo­mnia­nych pro­ce­sów w ska­li glo­bal­nej jawi się nie­wiel­ki. I wpraw­dzie w tego rodza­ju przy­pad­kach zawsze war­to odwo­łać się do sta­re­go i zna­ne­go powie­dze­nia, w myśl któ­re­go, jeże­li nie wiesz jak się w okre­ślo­nej sytu­acji zacho­wać, na wszel­ki wypa­dek zacho­waj się przy­zwo­icie, jed­nak coraz czę­ściej towa­rzy­szy temu gorz­ka świa­do­mość, że gdy przy­zwo­ito­ści wokół nas, zwłasz­cza w sfe­rze poli­ty­ki, tyle co na lekar­stwo, ona – przy­zwo­itość – może w osta­tecz­nym roz­ra­chun­ku oka­zać się nie­zbęd­nym, ale nie­wy­star­cza­ją­cym kom­po­nen­tem trans­for­mo­wa­nia rze­czy­wi­sto­ści, w jakiej żyjemy.

Doro­ta Krzy­mow­ska (zob. Nie­zna­ny Świat nr 12 z 2001 r., foto­re­por­taż Magicz­ne pta­ki Doro­ty) nama­lo­wa­ła nie­daw­no obraz, gdzie sie­dzą­ce na gałę­zi drze­wa sta­do czar­nych gaw­ro­nów, jak­by w ocze­ki­wa­niu na coś, mil­czą­co wpa­tru­je się w widocz­ne na hory­zon­cie wiel­kie mia­sto, któ­re­go pej­zaż two­rzą dra­pa­cze chmur prze­mie­sza­ne z kopu­ła­mi minaretów.

W radio któ­ryś raz z rzę­du nada­ją pio­sen­kę Jutro będzie dobry dzień.

Sta­ni­sław Brzo­zow­ski (1878−1911) napi­sał: Każ­dy okruch duszy ludz­kiej jest momen­tem dziejów.

Podziel sięTweetnijWyślij
Tagi: NŚ 09/03
Marek Rymuszko

Marek Rymuszko

(1948-2019) - twórca koncepcji redakcyjnej miesięcznika „Nieznany Świat” i przez 30 lat jego redaktor naczelny. Reporter, pisarz, publicysta. Absolwent studiów prawniczych i dziennikarskich. Długoletni dziennikarz tygodnika „Prawo i Życie” oraz współpracownik wielu czasopism i serii wydawniczych. Laureat kilkudziesięciu nagród w ogólnopolskich konkursach reporterskich. W 1986 r. za całokształt dorobku w dziedzinie reportażu uhonorowany najbardziej cenioną w środowisku Nagrodą im. Ksawerego Pruszyńskiego. Autor książek: Sprawa osobista (1979), Miejsce na górze (1983), Paralaksa (1984), Wielka zasadzka (1984), Noc komety (1988), Schody (1988 - wyróżnienie "Życia Literackiego" za najlepszą książkę reporterską roku), Nieuchwytna Siła (1989; we współautorstwie z Anną Ostrzycką), Bajki polskie. Reportaże sądowe (1990), Złamana lanca (1991), Powrót Nieuchwytnej Siły (1994; również we współautorstwie z A. Ostrzycką), Polskie życie po życiu. Relacje ludzi uratowanych ze stanu śmierci klinicznej (1998), Przypadki metafizyczne (2002), 111 filmów z duszą. Metafizyka w kinie (2015) oraz kilkunastu pozycji wydrukowanych w KAW-owskiej serii „Ekspres Reporterów”. W 1989 r. w Teatrze Dramatycznym im. Jerzego Szaniawskiego w Płocku odbyła się premiera jego sztuki Kołysanka. Był też współautorem scenariusza do filmu Wielka majówka (1981) w reżyserii Krzysztofa Rogulskiego. Wieloletni prezes ogólnopolskiej organizacji reportarzystów – Stowarzyszenia Krajowy Klub Reportażu.

Zaloguj się, aby skomentować
Poprzedni wpis

Histeria czy spisek?

Następny wpis

Czarne scenariusze: ubezwłasnowolnieni?

Podcasty

Nieznana historia ewolucji miłości
Podcasty

Nieznana historia ewolucji miłości

22 czerwca 2022
40 min
Odtwórz
  • Dodaj do kolejki
  • Udostępnij
    Facebook Twitter E-mail

Popularne

Fot. z archiwum autora

Inne podejście do energii czakr

Nieznany Świat 07/2025 (415)

Nieznany Świat 07/2025 (415)

Nieznany Świat 06/2025 (414)

Nieznany Świat 06/2025 (414)

Nieznany Świat

Pismo tych, którzy myślą, czują i widzą więcej.

© 2021 - 2024 Nieznany Świat - Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone.

Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez pisemnej zgody wydawcy zabronione.
Wydawnictwo "Nieznany Świat" sp. j.
Anna Ostrzycka-Rymuszko
ul. Kielecka 28 lok. 2, 02-530 Warszawa
tel. 22 849-77-38

Księgarnia-Galeria NIEZNANY ŚWIAT

Księgarnia stacjonarna:
ul. Kredytowa 2, 00-062 Warszawa,
tel. 22 827 93 49
  • FAQ i Pomoc - najczęściej zadawane pytania
  • Kontakt
  • Polityka prywatności
  • Regulaminy
  • Newsletter
  • Wydanie elektroniczne NŚ
  • Prenumerata NŚ
  • Sklep Księgarnia-Galeria Nieznanego Świata

Witamy z powrotem!

Zaloguj się - Facebook
Zaloguj się - Google
LUB

Zaloguj się na swoje konto

Zapomniałem hasła Załóż konto

Załóż nowe konto!

Zarejestruj się - Facebook
Zarejestruj się - Google
LUB

Wypełnij poniższe pola aby się zarejestrować

*Rejestrując się w naszej witrynie, akceptujesz Regulamin i Politykę prywatności.
Wszystkie pola są wymagane. Zaloguj

Zresetuj swoje hasło

Podaj email lub nazwę użytkownika aby zresetować hasło.

Zaloguj
Brak wyników
Zobacz wszystkie wyniki
  • Zaloguj
  • Załóż konto
  • Koszyk
  • Start
  • W numerze
  • E‑wydanie
  • Artykuły
    • Astrologia
    • Felietony
    • Historia
    • Natura
    • Nauka & Kosmos
    • Newsy
    • PROMOCJA
    • Rozwój duchowy
    • Teorie spiskowe
    • UFO & ET
    • Wywiady
    • Zdrowie
    • Zjawiska PSI
    • Życie po życiu
    • Inne
  • Czytaj NŚ
    • Jak czytać NŚ?
    • O nas
    • Nasi autorzy
    • Kontakt
  • Społeczność
    • Okiem Anny
    • Spotkania NŚ
    • Nagrody NŚ
    • APELE!
    • Bracia Mniejsi
    • Galeria portretów NŚ
    • IN MEMORIAM
  • Polecamy
    • Filmoteka NŚ
    • Lektury NŚ
    • Magiczne podróże
    • Patronaty NŚ
  • Podcasty
    • Dotknięcie Nieznanego (podcast)
    • Lektury NŚ (podcast)
    • Podcasty NŚ (ilustrowane)
  • Video
  • Sklep KGNŚ
  • Kontakt
SUBSKRYPCJA

© 2021 - 2023 Nieznany Świat - Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone.
Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez pisemnej zgody wydawcy zabronione.

Ta strona korzysta z plików cookie. Kontynuując korzystanie z tej witryny, wyrażasz zgodę na używanie plików cookie. Odwiedź naszą Politykę prywatności.
Czy na pewno chcesz odblokować ten wpis?
Pozostało odblokowań : 0
Czy na pewno chcesz anulować subskrypcję?
-
00:00
00:00

Kolejka

Update Required Flash plugin
-
00:00
00:00