Mówi, że jest dualistyczny i ma drugi filar – dobro. Pierwszy znamy dobrze, to zło. W złu nie ma niedomówień, zło klarowne jest i banalnie proste, w przeciwieństwie do skomplikowanego dobra. Zło nie musi o nic walczyć, wystarczy, że istnieje, że jest
Pytanie, który filar był pierwszy: jajo czy kura? Dobro jest wtórne i narodziło się jako anty-zło. Może dlatego tak mało jest miejsca na czystość? Gdzie szukać czystości w świecie, którym rządzi kod walki?
Swobodny i niczym nieskrępowany wybór, kończy się częściej katastrofą niż triumfem. Mówię wam to ja, doświadczony konsument życia, ale przykładów może dostarczyć każdy. Winnego znaleźć nie sposób, ale jest coś na rzeczy w tym, że współczesność znajduje się w nieustannym i coraz szybszym ruchu, ruch stał się wartością. Świat egzystuje na ruchomych piaskach wartości.
Patrząc ze sztokholmskiej perspektywy trudno uniknąć niespokojnych myśli o ojczyźnie. Polską rządzą pasje, a to nie jest bezpieczny stan emocjonalny, bo wystarczy pasję lekko szturchnąć, aby zamieniła się w nienawiść. Jeżeli dołożymy do tego zadufanie w sobie i przekonanie o historycznej misji, powstaje nadmuchany balon emocji, a emocje, jak naucza wielowiekowe doświadczenie, wygrywają z rozumem – i klęska gotowa. Giełdowi inwestorzy na Wall Street wiele lat temu ostrzegali: dopiero kiedy przychodzi odpływ, widać kto pływał bez majtek.
Cała potęga świata nie może zmienić wroga w przyjaciela. W poddanego czy niewolnika tak, w przyjaciela nigdy. Podobnie z fanatyka nie zrobisz człowieka oświeconego, z żądnego zemsty bratnią duszę. Miód nie poliże niedźwiedzia.
Tak miękkim szwungiem dotarliśmy tam, gdzie należało pędzić od początku, do miłości. Miłość jest zdarzeniem na tyle intymnym, że najeżonym sprzecznościami. Zacznijmy od tego, że rodzimy się po to, aby kochać i pożądać. Nie ma miłości bez pożądania. Miłość bez pożądania nie jest żadną miłością, jest wielbieniem. Kochamy zaś z: egoizmu, samolubstwa, zachłanności, chęci panowania, chęci podporządkowania (również się), tęsknoty, ewentualnie z potrzeby posiadania obiektu do wzdychania.
Z miłością nie ma spokoju, a co gorsze, znajduje się ona w bezpośrednim pobliżu nienawiści. Bliżej niż wielu przypuszcza, bowiem najważniejszym dowodem na obecność miłości, jest zazdrość. Te oba stany uczuciowe mają łatwość zlania się w jedno i tak rodzi się nienawiść, której zapachem jest samotność. Znawca tematu, Tomasz Mann pisał: Nienawiść to miłość ze znakiem minus.
Kłótnia. Niektórzy, szczególnie ci co twierdzą, że są niepoprawnymi optymistami, uważają, że kłótnia to tylko nieporozumienie. No nie wiem, może u Dostojewskiego, Gombrowicza, czy innego Gogola; w życiu nie za bardzo, ale pójdźmy na kompromis: kłótnia jest to nieporozumienie z iskrami.
Na koniec zdradzę, kto jest w moich oczach cenną postacią w tym osobliwym peletonie. Uważam, że bardzo ważni, tak ważni, że błogosławieni, są marzyciele. Ciężkiego przestępstwa dopuszczają się potwory, które próbują marzycielom otwierać oczy i sprowadzać ich na ziemię.
Pokochajmy marzycieli! Marzyciel zapewne nikogo nie zbawi, szczęścia nie zapewni i kariery nie ułatwi, ale troszkę odsunie dzień ukrzyżowania i przybliży królestwo niebieskie, zaś przekleństwu ulży. All we need is love!
dPN
andrzej.szmilichowski@gmail.com