22 XI udałem się do swojego stoiska z prasą w lokalnym markecie, by zobaczyć, jakie hasło medytacyjne w tym roku proponuje Pani Czytelnikom NŚ. Hasło WOLNOŚĆ zaskoczyło mnie pozytywnie. Pozytywnie, bo wydało mi się treściwe i konkretne. Pragnienie wolności jest marzeniem wielu społeczności. Tych, które jej nie posiadają.
Hasło WOLNOŚĆ wydało mi się zbieżne z tym moim, wołającym o walkę ze złem, o likwidację zła. Zacząłem wczytywać się we wprowadzenia do medytacji, dokonane przez Pana Pawła Byczuka i przez Panią, i mina mi zrzedła. Zamiast zapowiedzieć mentalną walkę o wolność fizyczną dla narodów i grup społecznych tłamszonych przez dyktatorów oraz różnego rodzaju tradycje i zwyczaje, dociera do mnie psychologiczny BEŁKOT nawołujący do walki o wolność wewnętrzną, która ma zwalczać wygodnictwo; o wolność, która pozwoli nam sterować wewnętrzną energią, będącą stopniami drabiny prowadzącej w obranym przez nas kierunku. Po co mamy ubiegać się o możliwość wyrażania nieskrępowanej myśli, kiedy my ją już posiadamy? Przecież możemy kreować, dzięki swoim możliwościom biologicznym i intelektualnym to, co chcemy, tylko trzeba wpierw odsunąć od władzy tych, którzy swoje możliwości biologiczne i intelektualne kierują przeciwko ludziom, nad którymi przejęli władzę, umacniając ją zakazami, nakazami i tradycjami!
MA PANI RACJĘ. ŚWIADOMOŚĆ GLOBALNA ZALEŻY OD ŚWIADOMOŚCI KAŻDEJ JEDNOSTKI, TYLKO CO WNIESIE DO GLOBALNEJ ŚWIADOMOŚCI JEDNOSTKA ODCIĘTA OD DÓBR, NIE TYLKO MATERIALNYCH, ALE TEŻ INTELEKTUALNYCH?!
Napisałem już kiedyś do Pani, gdy prosiła Pani Czytelników i Czytelniczki o to, by sprawdzili, czy suma liczb daty ich urodzin jest liczbą mistrzowską. Moja liczba to 33. Ktoś zdecydował o tym, chyba w ostatniej chwili, że się jednak urodzę 25.06.1946 r. – bo stało się to między 23:50 a 23:55 – i jeszcze przemówił do świadomości mojej mamy (która pewnie po trudach porodu była zmęczona), by spojrzała na zegar wiszący w sali, zapamiętała godzinę mego przyjścia na świat i po kilkudziesięciu latach powiedziała mi o tym fakcie. Coraz bardziej upewniam się, że jestem starą duszą, bo z każdym rokiem życia, z każdą jego dekadą przychodzi do mnie, wyłania się z mojej podświadomości Wiedza, która wkodowała się tam ze Źródeł, czyli doświadczeń z minionych inkarnacji. CHCEMY WOLNOŚCI DLA NAS DLA LUDZI, WIĘC ODRZUĆMY, ZWALCZMY TO, CO NIE POZWALA NAM WSZYSTKIM JEJ MIEĆ, CZYLI PRZEMOC INTELEKTUALNĄ, FIZYCZNĄ, I AGRESYWNE TRADYCJE!
Jak ma dotrzeć do społeczności Korei Północnej wolność wyinterpretowana przez Panią i Pana Byczuka? Nam potrzeba przede wszystkim wolności osobistej – fizycznej. Jak ma dotrzeć ona do kobiet w świecie islamu, kiedy tłamsi się w nim ich swobody, prawo do gruntownej nauki, do rozwoju intelektualnego. Tak jest w Afganistanie, Iraku, Iranie, Arabii Saudyjskiej, właściwie w każdym arabskim kraju, w którym religie i związane z nimi agresywne zwyczaje i tradycje ograniczają kobietom wolność! W Czeczenii też znajdują się one na głębokim marginesie. Kiedyś spytano jedną Czeczenkę, której udało się przedostać do Polski, dlaczego uciekła z kraju? Odpowiedziała krótko CHCIAŁAM PRZEŻYĆ! W Rosji i krajach ościennych przez wieki – dziś jest podobnie – bicie kobiet stanowi tradycję. Na całym świecie wykorzystuje się je w biznesie seksualnym. Porywa się też ludzi dla okupu.
W wielu krajach Afryki oraz Ameryki Łacińskiej niewolnictwo i ograniczenie wolności, a także porywanie dziewczynek, kaleczenie osób dotkniętych bielactwem, czy obrzezanie kobiet, to codzienność.
WYCHODZENIE WIĘC Z PRZEINTELEKTUALIZOWANĄ INTERPRETACJĄ POJĘCIA WOLNOŚĆ JEST ŁAGODNIE MÓWIĄC NIEWŁAŚCIWE.
Zlikwidujmy wpierw podstawy tego, co zagraża i niszczy wolność. Powtórzę: tradycje, przede wszystkim religijne, kłamliwe i ogłupiające, agresję, przemoc i wyzysk, wszystko to, co wiąże się z moimi hasłami: ZNISZCZYĆ ZŁO, ZLIKWIDOWAĆ ZŁO. Kiedy to się stanie, wolność zatriumfuje automatycznie!!!
Pozdrawiam
Jerzy Kałucki, Gdańsk Oliwa
PS
Mam pewnie cząstkę wrażliwości takiej, jaką posiada pani Amelia Kinkade, która rozmawia ze zwierzętami. Bardzo często jestem gościem w oliwskim zoo. Lubię tam przebywać, bo widzę zwierzęta najedzone i nieniepokojone, może nawet szczęśliwe, lecz ta szczęśliwość jest połowiczna, bo nie mają one WOLNOŚCI. Czasami obserwuję grupy stworzeń zebrane przy ogrodzeniach i odczytuję, chyba prawidłowo, ich myśli skierowane ku wolności, ku temu, co dzieje się w lesie otaczającym teren ogrodu zoologicznego. Pewnie takie stany nie trwają długo, bo głód daje znać o sobie, i po chwili zbierają się w miejscach, w które człowiek łaskawie podrzuca im odpowiednią ilość pożywienia. Jeszcze bardziej odczuwam to pragnienie wolności w Akwarium Gdyńskim znajdującym się przy Skwerze Kościuszki. W niektórych akwariach wyposażonych w rafy koralowe, skały i rośliny, ryby pływają jak szalone wzdłuż szklanych ścian. Patrząc na nie, czuję, że chcą płynąć dalej, marzą o przestrzeni, może bardziej niebezpiecznej, ale o wolności dającej możliwość spotkania partnera i przekazania swoich genów. Na wolności nie ma takich sytuacji, że raja dręczy żółwia, ciągle kładąc mu się na skorupie, która zapewne kojarzy się jej z partnerem. Widzę jak anakonda wspina się po szybie prawie do połowy swojego ciała, póki dolna jego część jest w stanie tę górną podpierać. Potem z pluskiem opada do basenu z wodą, by po chwili znów podjąć wspinaczkę. Dlaczego? Można założyć, że to z głodu. Ja jednak czuje, że nie do końca z tego tylko powodu. Pragnienie wolności mają wkodowane w geny wszystkie stworzenia i rwą się do niej.
CZY PANI METODA DA IM TAKĄ, KIEDY LUDZIOM NIE DAJE?
Odpowiedź redakcji w następnym numerze.





