– Czasami w ogóle zastanawiamy się, czy homeopatią nie powinni zainteresować się fizycy kwantowi. Gdybyśmy tak mogli pogadać z matematykami, fizykami i chemikami – jesteśmy przekonani, że doszlibyśmy do interesujących wniosków i kto wie, czy homeopatia nie otarłaby się o słynny wzór Einsteina – tak mówili mi zaprzyjaźnieni homeopaci lat temu wiele, gdy jako nieopierzony Byczek rozmawiałem z nim o tej wyjątkowej metodzie przywracania zdrowia. Szykowałem wówczas wywiad do wyjątkowej książki o największych ówczesnych polskich naturopatach, dziś powoli odsądzanych od czci i wiary przez – jak to ich zawsze nazywał mój Szef – bękartów Kartezjusza.
I patrzcie Państwo, nie dość, że homeopaci, to jeszcze jasnowidze. Dwa grzyby w barszcz. W czasach dzisiejszych nazywani szarlatanami.
Od czasu doświadczeń Masaru Emoto mówi się o pamięci wody, o tym, że substancja, choć zniknęła, zostawiła po sobie ślad. Jakby echo obecności. I tu wkracza dziś fizyka systemów złożonych: zjawiska emergencji, nieliniowości, punktów krytycznych. To pojawienie się nowych właściwości, gdzie mała zmiana może wywołać wielki efekt, a całość nie daje się sprowadzić wyłącznie do sumy składników.
To rój ptaków, który zmienia kierunek lotu jak jeden organizm. To falowanie stadionu na meczu. To sieć neuronowa, która zaczyna rozpoznawać obrazy, choć pojedynczy neuron nie widzi nic.
W kontekście homeopatii niektórzy badacze sugerują, że wysokie rozcieńczenia mogą działać jak układ nieliniowy, gdzie odpowiedź biologiczna nie jest proporcjonalna do dawki. Prof. Iwona Wawer z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego wskazuje, że brak liniowej zależności między dawką a efektem może być tłumaczony przez teorię chaosu i termodynamikę procesów nieliniowych. To jeszcze nie znaczy, że mamy dowód działania, ale że klasyczne modele farmakologiczne mogą nie wystarczyć, by opisać złożone reakcje organizmu.
To jest ten styk, teren pogranicza, gdzie wszystko się może zdarzyć. Fizyka tych systemów dowodzi, że nie wszystko da się zredukować do sumy poszczególnych elementów zdarzenia. Są zjawiska, takie jak pogoda, świadomość czy właśnie oddziaływania złożonych roztworów, które działają inaczej niż suma ich składników. Nie liniowo. Nie wprost. Czasem wystarczy przekroczyć subtelny próg, by cały układ zmienił stan. Skokowo, nagle, nieprzewidywalnie.
Czyż nie czas już na zastosowanie zupełnie nowych metod i teorii (podobnie jak uczynili to matematycy, powołując do życia geometrię nieeuklidesową, bo stara nie wystarczała im do kosmologicznych badań struktury, pochodzenia, składu i ewolucji Wszechświata oraz formułowania teorii względności, w której przestrzeń jest zakrzywiona) do wyjaśnienia zjawisk dziś wciąż jeszcze nazywanych paranormalnymi, a ocierających się (dość mocno nawet) o teorie współczesnej fizyki?
W tradycyjnej nauce medycznej pacjent jest przedmiotem oddziaływania: mierzymy parametry, analizujemy efekty. W kontekście homeopatii często mówi się jednak o współudziale leczonego jako aktywnego elementu układu terapeutycznego. Można tu dostrzec nawiązanie do koncepcji obserwatora w fizyce kwantowej, mówiącej, że akt obserwacji (czyli uwagi, intencji, relacji) może wpływać na wynik doświadczenia.
Warto przyjrzeć się tej tezie w epoce, w której rola subiektywnego doświadczenia zyskuje na znaczeniu.
To, co łączy fizykę kwantową i homeopatię w takim ujęciu, niekoniecznie jest już faktem naukowym, ale narracją próbującą zrozumieć rzeczywistość wielowarstwową, nie dającą się opisać liniową przyczynowością, otwierającą przestrzeń do dialogu tam, gdzie jeszcze nie doszliśmy ze spektrometrem.
Czy zatem granulki rozcieńczonej arniki działają także dlatego, że uczestniczymy w procesie ich konsumpcji? Na to nie ma dowodów. Jeszcze.





