Nieznany Świat
Brak wyników
Zobacz wszystkie wyniki

Brak produktów w koszyku.

  • Zaloguj
  • Rejestracja
  • Start
  • W numerze
  • E‑wydanie
  • Artykuły
    • Astrologia
    • Felietony
    • Historia
    • Natura
    • Nauka & Kosmos
    • Newsy
    • PROMOCJA
    • Rozwój duchowy
    • Teorie spiskowe
    • UFO & ET
    • Wywiady
    • Zdrowie
    • Zjawiska PSI
    • Życie po życiu
    • Inne
  • Czytaj NŚ
    • Jak czytać NŚ?
    • O nas
    • Nasi autorzy
    • Kontakt
  • Społeczność
    • Okiem Anny
    • Spotkania NŚ
    • Nagrody NŚ
    • APELE!
    • Bracia Mniejsi
    • Galeria portretów NŚ
    • IN MEMORIAM
  • Polecamy
    • Filmoteka NŚ
    • Lektury NŚ
    • Magiczne podróże
    • Patronaty NŚ
  • Podcasty
    • Dotknięcie Nieznanego (podcast)
    • Lektury NŚ (podcast)
    • Podcasty NŚ (ilustrowane)
  • Video
  • Sklep KGNŚ
  • Kontakt
SUBSKRYPCJA
Nieznany Świat
  • Start
  • W numerze
  • E‑wydanie
  • Artykuły
    • Astrologia
    • Felietony
    • Historia
    • Natura
    • Nauka & Kosmos
    • Newsy
    • PROMOCJA
    • Rozwój duchowy
    • Teorie spiskowe
    • UFO & ET
    • Wywiady
    • Zdrowie
    • Zjawiska PSI
    • Życie po życiu
    • Inne
  • Czytaj NŚ
    • Jak czytać NŚ?
    • O nas
    • Nasi autorzy
    • Kontakt
  • Społeczność
    • Okiem Anny
    • Spotkania NŚ
    • Nagrody NŚ
    • APELE!
    • Bracia Mniejsi
    • Galeria portretów NŚ
    • IN MEMORIAM
  • Polecamy
    • Filmoteka NŚ
    • Lektury NŚ
    • Magiczne podróże
    • Patronaty NŚ
  • Podcasty
    • Dotknięcie Nieznanego (podcast)
    • Lektury NŚ (podcast)
    • Podcasty NŚ (ilustrowane)
  • Video
  • Sklep KGNŚ
  • Kontakt
Brak wyników
Zobacz wszystkie wyniki
Nieznany Świat
Brak wyników
Zobacz wszystkie wyniki
Start Artykuły Wywiady

Rodzi się nowa, dziewicza Ziemia…

Z Dieterem Broersem – niemieckim biofizykiem, niezależnym naukowcem i myślicielem – rozmawia Tomasz Kierzkowski

Autor: Tomasz Kierzkowski
20 listopada 2024
Przeczytasz w 29 min.
0 0
0
Rodzi się nowa, dziewicza Ziemia…

Drogi Dieterze, pierwsze nagranie naszej rozmowy pojawiło się na moim kanale YT w listopadzie 2020 roku, a więc 4 lata temu. Moje pierwsze pytanie ma związek właśnie z tym minionym okresem. Czy w ciągu owych 4 lat wydarzyło lub pojawiło się coś NOWEGO, co cię zaskoczyło i ewentualnie sprawiło, że w obliczu tego któraś z Twoich wcześniejszych wypowiedzi straciła na aktualności? 

– Wyda­rzeń w tym cza­sie mie­li­śmy mul­tum. Ale tak się skła­da, że wszyst­kie one zda­ją się potwier­dzać moje wcze­śniej­sze wypo­wie­dzi, a nawet zwięk­szy­ły ich aktu­al­ność. Klu­czo­wym aspek­tem w tym kon­tek­ście jest potwier­dze­nie, że znaj­du­je­my się aktu­al­nie w kul­mi­na­cyj­nej fazie prze­bu­dze­nia oraz to, że ducho­wość ser­ca prze­nio­sła nas o okta­wę wyżej w pro­ce­sie zwięk­sze­nia czę­sto­tli­wo­ści na pla­ne­cie. I, rzecz rów­nież bar­dzo istot­na, że czę­sto­tli­wość 8Hz (jed­no­cze­śnie wio­dą­ca czę­sto­tli­wość rezo­nan­su Schu­ma­na oraz szy­szyn­ki – ta ostat­nia to nasze wro­ta do świa­ta ducho­we­go) jest fak­tycz­nie czę­sto­tli­wo­ścią łączą­cą makro- i mikrokosmos.

Jak ważne były owe 4 lata dla ludzkości? Czy wykorzystaliśmy szanse, które ten czas przed nami roztoczył?

– Naj­więk­szym wyzwa­niem był oczy­wi­ście okres COVID‑u, w któ­rym ludzie doświad­cza­li prze­ciw­staw­nych sta­nów – od prze­bu­dze­nia mocy do znie­wo­le­nia będą­ce­go peł­nym owej mocy zaprze­cze­niem. Milio­ny osób na pla­ne­cie uwol­ni­ły się od kie­ra­tu codzien­no­ści, do któ­re­go dali się zaprząc i zmie­ni­li tryb życia, odnaj­du­jąc w sobie ukry­te talen­ty. Sta­li się świa­do­my­mi kre­ato­ra­mi. Inni zaś doświad­czy­li znie­wo­le­nia, ale to był ich wybór, za któ­ry przy­szło im zapła­cić ogrom­ną cenę. Jak na dło­ni uka­za­ło się potwier­dze­nie praw­dy, że jeste­śmy isto­ta­mi peł­ny­mi mocy, a nasz poten­cjał kre­acji nie może być nam ode­bra­ny. Nasza moc jest tak potęż­na, że może­my nawet, posłu­gu­jąc się nią, wykre­ować sie­bie jako isto­ty znie­wo­lo­ne i bez­sil­ne. To jest kwe­stia świa­do­me­go wyboru.

PRZECZYTAJ TAKŻE

Arkadiusz Lisiecki

Opowieść o Duchach Natury

Grzegorz Pijarczyk z książką "Pierścienie Tensorowe"

O subtelnych energiach

Czy Nowa Ziemia, o której tak często wspominasz w swoich książkach i wywiadach, przybliżyła się chociaż trochę w ciągu minionych 4 lat?

– Bez wąt­pie­nia tak. Uwa­żam, że masa kry­tycz­na do przej­ścia (okre­ślam je sło­wem SHIFT = ZMIANA) zosta­ła już pra­wie osią­gnię­ta. Jako ludz­kość znaj­du­je­my się znacz­nie dalej niż 4 lata temu. Moja głów­na rada na ten czas: Nie pytaj o sens życia. Nadaj mu go sam.

Kie­dy zada­je­my pyta­nie o naszą przy­szłość, powin­ni­śmy wie­dzieć, że nie będzie ona taka sama dla wszyst­kich. Każ­dy widzi przy­szłość ina­czej, w zależ­no­ści od tego, co myśli i cze­go doświad­cza. Jeśli cho­dzi o tak zwa­ne prze­bu­dze­nie, każ­da oso­ba, któ­rej to doty­czy, powin­na wie­dzieć, że obja­wią się jedy­nie wizje/pragnienia z pozio­mu ser­ca i rado­ści. Ist­nie­je jed­no­cze­śnie wie­le róż­nych wer­sji przy­szło­ści. Twój pomysł na przy­szłość zale­ży od Two­je­go nasta­wie­nia i per­spek­ty­wy. Oczy­wi­ście ludzie mogą doświad­czać przy­szło­ści i reago­wać na nią na róż­ne spo­so­by. Nie mogę się docze­kać przy­szło­ści, w któ­rej radość będzie pod­sta­wą wszyst­kich moich doświad­czeń… razem z przy­ja­ciół­mi nada­ją­cy­mi na zbli­żo­nych częstotliwościach.

PRZEBUDZENIE

Dieterze, komentując obecne zmiany na Ziemi oraz w całym Kosmosie bardzo często spotykamy się z pojęciem „przebudzenia”. To słowo sugeruje nam, że stan, w którym się obecnie ludzkość znajduje, jest snem. Czy mógłbyś pokrótce przedstawić czytelnikom „Nieznanego Świata”, czym dla Ciebie jest owo przebudzenie? Czy możemy mówić w tym kontekście o masie krytycznej, niezbędnej aby przebudzenie nastąpiło?

– Masa kry­tycz­na, rozu­mia­na jako kumu­la­cja jed­nost­ko­wych zacho­wań, myśli nasy­co­nych emo­cja­mi, odpo­wia­da słyn­nej zasa­dzie set­nej mał­py, mówią­cej, że kon­kret­ne doświad­cze­nie wystar­cza­ją­cej, okre­ślo­nej licz­by przed­sta­wi­cie­li tego gatun­ku w jakimś momen­cie prze­no­si się jako impe­ra­tyw dzia­ła­nia na wszyst­kie osob­ni­ki tego gatun­ku na świe­cie, pomi­mo że mię­dzy nimi nie docho­dzi­ło do bez­po­śred­nich kon­tak­tów. Trans­fer infor­ma­cji o nowym zacho­wa­niu odby­wał się przez pole mor­fo­ge­ne­tycz­ne, któ­re od tej chwi­li, zgod­nie z nowym stan­dar­dem zacho­wa­nia, ste­ro­wa­ło wszyst­ki­mi inny­mi mał­pa­mi. Odno­si­my się tu do pola mor­fo­ge­ne­tycz­ne­go Sheldrake’a. Nastą­pi­ła kumu­la­cja pew­nych doświad­czeń i zacho­wań, któ­ra zaist­nia­ła w pew­nej prze­strze­ni poza naszym wymia­rem. A cały ten ładu­nek cze­ka tyl­ko na iskrę ini­cja­cji, któ­rą może być okre­ślo­ny poziom pro­mie­nio­wa­nia kosmicz­ne­go, albo kon­kret­na war­tość pola magnetycznego.

A więc chodzi o coś w rodzaju zapłonu? 

– Tak, dokład­nie. Cho­dzi o pewien zapłon począt­ko­wy, któ­ry zebra­ną infor­ma­cję akty­wu­je. Zary­zy­ku­ję stwier­dze­nie, że masa kry­tycz­na zosta­ła już osią­gnię­ta. Nie mogę dokład­nie powie­dzieć, kie­dy to się sta­ło, ale od jakie­goś cza­su czu­ję, że tak jest. Co wię­cej, już teraz czu­je się efekt prze­kro­cze­nia tej masy kry­tycz­nej. Ona dzia­ła. Efek­ty tego dzia­ła­nia otrzy­mu­je­my w naszym świe­cie z lek­kim opóź­nie­niem, więc na dobrą spra­wę nie musi­my się już zbyt wie­le tru­dzić, aby doświad­czyć Prze­bu­dze­nia. Powin­ni­śmy odpu­ścić i zaufać Bogu oraz kon­cen­tro­wać się na bosko­ści w nas samych.

Oprócz pojęcia „przebudzenia” mamy również coś takiego jak „oświecenie”. Czy te dwa słowa mają jakiś wspólny mianownik? A może to po prostu synonimy? 

– Oba poję­cia ozna­cza­ją w zasa­dzie to samo. Sta­je­my się oświe­ce­ni w momen­cie, gdy się budzi­my. Prze­bu­dze­nie, ale tak­że oświe­ce­nie, to bar­dzo sta­re poję­cia, któ­re odnaj­du­je­my w naukach Pla­to­na i Sokra­te­sa. Pla­ton twier­dził, że ludzie znaj­du­ją się w pół­śnie, tak jak­by znaj­do­wa­li się w jaski­ni i bra­li za real­ność cie­nie. Gdy­by się zorien­to­wa­li, że mie­li do czy­nie­nia jedy­nie z pseu­do-rze­czy­wi­sto­ścią i że świa­tło pocho­dzi spo­za jaski­ni (a więc spo­za naszej świa­do­mo­ści, w któ­rej się jesz­cze nie obu­dzi­li­śmy), mogli­by wyjść poza uśpio­ną świa­do­mość i zro­zu­mieć, że to, co inter­pre­tu­je­my jako rze­czy­wi­stość, nią nie jest. Wte­dy odkry­wa­my, że jeste­śmy czymś cał­kiem innym. Wycho­dzi­my z jaski­ni i sta­je­my w prze­strze­ni naszej bosko­ści. To jest wła­śnie stan, któ­ry okre­śla­my mia­nem prze­bu­dze­nia. Naj­le­piej opi­sał to Hera­klit, nauczy­ciel Sokra­te­sa, a mia­ło to miej­sce oko­ło 500 lat przed naszą erą: Są trzy sta­ny świa­do­mo­ści, z któ­rych ludzie zna­ją w zasa­dzie tyl­ko dwa: świa­do­mość dzien­na (a więc czu­wa­nie) i sen. Ale jest też trze­ci stan – peł­na świa­do­mość. Świa­do­mość dzien­na to taki pół­sen. Jeśli budzi­my się z pół­snu, to wte­dy jeste­śmy prze­bu­dze­ni i oświe­ce­ni. Inny­mi sło­wy – prze­bu­dze­nie to jest stan, w któ­rym docie­ra do nas, że jeste­śmy isto­ta­mi boski­mi, któ­re dotąd były pogrą­żo­ne w sta­nie zbli­żo­nym do snu. Wte­dy może­my zauwa­żyć naszą świa­do­mą, nie­śpią­cą czę­ścią, że ist­nie­je jesz­cze coś, co śni ten świat. I to jest waż­ne, bo jeśli znaj­du­jesz się w sta­nie głę­bo­kie­go snu, nie masz szan­sy na prze­bu­dze­nie. Chy­ba że ktoś Cię przebudzi.

Jesteśmy twórcami i została nam dana wszelka moc. Nie możemy zrezygnować z naszej twórczej mocy. Budulcem jest światło, ale pozostaje sprawą naszego wyboru, co zechcemy z niego stworzyć. Jaką rolę odgrywa w tym kontekście świat mediów, które wzbudzają emocje, przede wszystkim lęk? Świat postrzegamy poprzez częstotliwość lęku.

– Kocha­ny Toma­szu, dusza albo nasze Wyż­sze Ja nie zna poję­cia ani uczu­cia lęku. Lęk jest two­rem nasze­go ego, i tego nie powin­ni­śmy zapo­mi­nać. A w momen­cie prze­bu­dze­nia, wraz z Sokra­te­sem odkry­wa­my naszą boskość i zaczy­na­my rozu­mieć, że Bóg i my to jed­no. A wte­dy nie ma niko­go, nie ma nicze­go, co mogło­by wywo­łać w nas uczu­cie lęku. Jeste­śmy w sta­nie sami podej­mo­wać decy­zje i wszyst­ko stwa­rzać. Dzi­siaj to, co nazy­wa­my wol­ną wolą, jest pro­duk­tem mani­pu­la­cji. Przy­to­czę w tym miej­scu przy­po­wieść, któ­ra fascy­no­wa­ła mnie już jako małe­go chłop­ca. Jest to opo­wieść o śpią­cym olbrzy­mie, wokół któ­re­go znaj­do­wa­ło się całe mnó­stwo małych ludzi­ków, któ­rzy dokład­nie wie­dzie­li, że ten olbrzym może doko­nać rze­czy, któ­rych oni zro­bić nie potra­fią. Olbrzym miał zdol­ność mani­fe­sta­cji swo­ich myśli. Mógł stwa­rzać wszyst­ko, w co uwie­rzył. Bez­sil­ne karzeł­ki uknu­ły spi­sek. Posta­no­wi­ły nie opo­wia­dać olbrzy­mo­wi o jego nad­zwy­czaj­nych zdol­no­ściach twór­cy. Ponad­to zma­ni­pu­lo­wa­ły jego spo­sób myśle­nia tak, żeby po prze­bu­dze­niu stwo­rzył dokład­nie to, cze­go oni chcie­li. Sami bowiem two­rzyć nie potra­fi­li. Rolę tych karzeł­ków odgry­wa­ją w naszym świe­cie media i ich wład­cy. Ale nie tyl­ko media. Rów­nież wie­le reli­gii i sys­te­mów wie­rzeń suge­ru­je nam, że jeste­śmy nie­doj­rza­li, grzesz­ni, że musi­my mieć poczu­cie winy. Tym spo­so­bem chce się nas wytrą­cić z naszej boskiej świa­do­mo­ści. To są wszyst­ko baj­ki tych małych kar­łów kar­mią­cych olbrzy­ma swo­imi kon­cep­cja­mi. Ale teraz ten olbrzym się budzi. I nie tyl­ko budzi, ale roz­po­zna­je tak­że swo­ją moc. Tymi olbrzy­ma­mi jeste­śmy my. My, któ­rzy znaj­do­wa­li­śmy się tak dłu­go we śnie. I w tym momen­cie dostrze­ga­my per­fid­ną grę tych małych karzeł­ków. Uwiel­biam tę przy­po­wieść, któ­ra tak dobrze pasu­je do dzi­siej­szych czasów.

Dieter Broers w Instytucie Biofizyki / Freie Universität w Berlinie. W tym pomieszczeniu Otto Hahn odkrył reakcję rozszczepienia jądra atomu. Były tu też przeprowadzane badania nad wpływem 150Mhz na komórki żywych organizmów.
Die­ter Bro­ers w Insty­tu­cie Bio­fi­zy­ki / Fre­ie Uni­ver­si­tät w Ber­li­nie. W tym pomiesz­cze­niu Otto Hahn odkrył reak­cję roz­sz­cze­pie­nia jądra ato­mu. Były tu też prze­pro­wa­dza­ne bada­nia nad wpły­wem 150Mhz na komór­ki żywych organizmów.

Rosyjski fizyk, Gennadij Szypow, który opracował jednolitą teorię pola, stwierdził, że aby świadomość uległa zmianie, potrzebny jest jakiś bodziec – uderzenie, szturchnięcie, popchnięcie. I to odnosi się zarówno do świadomości każdego z nas, jak i świadomości zbiorowej. Można powiedzieć, że krytyczna sytuacja doprowadza do skoku świadomości. Obecnie ludzkość znalazła się właśnie w takiej sytuacji. Jesteśmy w samym środku procesu wielkich zmian. Takim „szypowskim szturchnięciem” są rozgrywające się teraz na całej Ziemi wydarzenia, ale także bodźce docierające do nas z Kosmosu. Do zmian w energiach muszą się dostosować nasze ciała fizyczne. Nie zawsze odbywa się to w sposób przyjemny. 

– Tak, dokład­nie. Już w 1997 roku inny rosyj­ski nauko­wiec, dr Alek­siej Dmi­triew, napi­sał arty­kuł, w któ­rym przed­sta­wił dowo­dy na trans­for­ma­cję nasze­go Ukła­du Sło­necz­ne­go. Dmi­triew był wów­czas człon­kiem Rosyj­skiej Aka­de­mii Nauk na Sybe­rii oraz pro­fe­so­rem geo­lo­gii i mine­ra­lo­gii. W wyżej wspo­mnia­nym arty­ku­le przy­to­czył dowo­dy na to, że nasz Układ Sło­necz­ny prze­mie­ścił się do stre­fy o zmie­nio­nej ener­gii, któ­ra powo­du­je dra­ma­tycz­ne zmia­ny na wszyst­kich pla­ne­tach ukła­du. Tak­że oczy­wi­ście na Słoń­cu. Podob­ne zja­wi­sko ostat­nio mia­ło mieć miej­sce oko­ło 10 000 lat temu. Bios­fe­ra pla­ne­ty zmie­nia się i dosto­so­wu­je do nowych warun­ków ener­ge­tycz­nych. My, ludzie, jeste­śmy ele­men­tem owej bios­fe­ry. Ta zmia­na ener­ge­tycz­na uru­cha­mia w nas fizycz­ne oraz psy­chicz­ne pro­ce­sy. Pla­ne­ta pod­le­ga reor­ga­ni­za­cji, któ­rej skut­ki są zauwa­żal­ne w jonos­fe­rze, magne­tos­fe­rze i atmos­fe­rze. Mamy więc do czy­nie­nia z dra­ma­tycz­ny­mi zmia­na­mi na Zie­mi, spo­wo­do­wa­ny­mi przez pla­zmę, burze magne­tycz­ne, cyklo­ny i nie­zwy­kle sil­ne zja­wi­ska pogo­do­we. Zie­mia dosłow­nie zmie­nia swo­ją fizycz­ność i wcią­ga w wir owych zmian całe życie, któ­re na niej ist­nie­je. Wyglą­da na to, że ludzie byli do tej pory bar­dzo prze­stra­sze­ni i znaj­do­wa­li się w defen­sy­wie. Ustę­po­wa­li, aż zosta­li przy­par­ci do ścia­ny. Nie ma już prze­strze­ni, któ­ra umoż­li­wia­ła­by dal­szą uciecz­kę. Pozo­sta­je kon­fron­ta­cja z tym, cze­go się boimy. Ale wie­my prze­cież, że uciecz­ka przed lękiem bynaj­mniej go nie likwi­du­je, a wręcz prze­ciw­nie – wzmac­nia i utrwa­la. Pozo­sta­je świa­do­ma kon­fron­ta­cja z lękiem. Może czas takiej kon­fron­ta­cji wła­śnie nastą­pił? Może to jest ten słyn­ny budzik? Oczy­wi­ście, to jest budzik. Dzwon, któ­ry dzwo­nił już wcze­śniej, bo wszyst­kie kata­kli­zmy ostat­nich lat taki­mi sygna­ła­mi były, ale wyglą­da na to, że jest to ostat­nie wezwa­nie. Ostat­ni dzwo­nek wzy­wa­ją­cy do prze­bu­dze­nia. Do zro­zu­mie­nia wresz­cie, że ten zma­ni­pu­lo­wa­ny i zastra­szo­ny aktor na sce­nie teatru życia nie jest praw­dzi­wym mną. Wezwa­nie do wyko­rzy­sta­nia szan­sy danej nam przez Twór­cę, bo to małe coś na sce­nie nie żyje tak napraw­dę. Nim żyją i rzą­dzą wszel­kie­go rodza­ju struk­tu­ry, rzą­dy, reli­gie. Nikt nie dał nam szan­sy, aby zaist­nieć w peł­ni swo­jej chwa­ły. Zosta­li­śmy przez sys­tem wycho­wa­ni (w cudzy­sło­wie oczy­wi­ście), wsta­wie­ni do sza­blo­nów, na doda­tek prze­ję­li­śmy gene­tycz­nie pro­gra­my naszych przod­ków. Teraz cho­dzi o uwol­nie­nie, zrzu­ce­nie pęt. O zaprze­sta­nie zapę­tlo­ne­go powta­rza­nia sta­rych pro­gra­mów. Cho­dzi o roz­po­zna­nie, że jeste­śmy dzieć­mi Boga i może­my czer­pać z nie­skoń­czo­ne­go Źró­dła, z któ­rym jeste­śmy i zawsze byli­śmy połą­cze­ni. A więc gra idzie o powrót do życia. O pisa­nie wła­sne­go sce­na­riu­sza, a odrzu­ca­nie tych, któ­re są nam pod­su­wa­ne. O zade­kla­ro­wa­nie i peł­ne wyko­rzy­sta­nie naszej wol­nej woli. Ten spek­takl z koro­ną to też dzwo­nek alar­mo­wy. W języ­ku nie­miec­kim jest takie sta­re przy­sło­wie: Dia­beł nie wie, dla kogo pra­cu­je. Albo moż­na zacy­to­wać też pas­sus z Fau­sta: Jam tej siły cząst­ka mała, co zła pra­gnąc, dobre dzia­ła. Nie zapo­mi­naj­my, że dobro i zło to oce­na lub osąd i ist­nie­je jedy­nie w świe­cie dual­no­ści. My oce­nia­my coś jako złe, jeśli dana sytu­acja wywo­łu­je u nas nie­przy­jem­ne emo­cje. Ja wiem, że ten ostat­ni, naj­gło­śniej­szy dzwo­nek jest naszą wiel­ką szan­są. Cze­goś takie­go dotąd nie było. Bo prze­cież lock­down, groź­ba woj­ny i kata­kli­zmy dotknę­ły jed­no­cze­śnie całe­go świa­ta, i dzwo­nek, a raczej dzwon, jest sły­szal­ny we wszyst­kich zakąt­kach pla­ne­ty. Każ­dy miesz­ka­niec Zie­mi może wybrać spo­śród dwóch ofe­ro­wa­nych mu warian­tów: albo zasty­gnąć w lęku, jak kró­lik ata­ko­wa­ny przez żmi­ję (i wte­dy trze­ba będzie powtó­rzyć kla­sę), albo wybrać dru­gi wariant, któ­ry gorą­co wszyst­kim pole­cam: Okej, teraz roz­po­zna­ję iskrę Boga we mnie. Moją boskość. Jak już wcze­śniej wspo­mi­na­li­śmy, isto­ta, któ­rą jeste­śmy napraw­dę – niech repre­zen­tu­je ją nasze Wyż­sze Ja – nie zna cze­goś takie­go jak lęk. (Bać się może tyl­ko ego. Nasze sztucz­ne małe ja, któ­re sami stwo­rzy­li­śmy z pomo­cą róż­nych zewnętrz­nych struk­tur). Jeśli osią­gnie­my ten punkt, auto­ma­tycz­nie wzbu­dza­my w sobie zaufa­nie w Boskie pro­wa­dze­nie, pod­da­je­my się i odpusz­cza­my. Ale nie w sen­sie fata­li­zmu, zda­nia się na tur­bu­len­cje świa­ta zewnętrz­ne­go i prze­ko­na­nia, że nic ode mnie nie zale­ży. To jest szan­sa nasze­go życia. Cze­ka­li­śmy na nią przez set­ki i tysią­ce inkar­na­cji, eony lat. Bo oto dzie­je się coś nie­spo­ty­ka­ne­go. Dzwon jest sły­szal­ny jed­no­cze­śnie dla wszyst­kich ludzi.

Jego dźwięk oka­zu­je się tak dono­śny, że jest w sta­nie dopro­wa­dzić do kolek­tyw­ne­go prze­bu­dze­nia. Nie set­ki czy tysią­ce osób, ale więk­szość miesz­kań­ców pla­ne­ty otwo­rzy oczy i prze­bu­dzi się ze snu. Jest bar­dzo waż­ne, aby­śmy się odcię­li od sta­rych struk­tur, któ­re pro­wa­dząc wal­kę o prze­trwa­nie, pró­bu­ją spro­wa­dzić nas wibra­cyj­nie do pozio­mu lęku.

Możemy manifestować tylko to, co jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, ale prawdziwe jest również stwierdzenie, że wszystko, co tylko możemy sobie wyobrazić, jest możliwe. Wszystko bowiem istnieje w formie potencjału w nieskończonym polu energii, które jest oceanem fal. Oceanem wszystkich możliwości. Tylko więc od nas zależy, który z potencjałów uruchomimy poprzez skupienie wiązki naszej świadomości. A to już graniczy z magią.

– To nie żad­na magia. To abso­lut­nie logicz­na spra­wa. Sie­dzę w tym tema­cie ponad 40 lat. Weź­my pewien przy­kład: Wyobraź sobie, że uro­dzi­łeś się w wiel­kim, wie­lo­po­ko­jo­wym domu, któ­ry nie ma okien ani drzwi. Po jakimś cza­sie pozna­łeś wszyst­kie pomiesz­cze­nia domu. Na dobrą spra­wę nie wiesz, że to jest tyl­ko dom. To jest Twój świat. Twój Wszech­świat. Two­ja rze­czy­wi­stość. Nie przy­szło Ci nigdy na myśl, że może ist­nieć coś poza tym budyn­kiem. Tak, może­my zama­ni­fe­sto­wać, a więc uczy­nić real­nym tyl­ko to, co może­my sobie wyobra­zić. A więc w tym kon­kret­nym przy­pad­ku Twój pro­ces twór­czy jest zawę­żo­ny ogra­ni­czo­ną ścia­na­mi budyn­ku wyobraź­nią i doświad­czo­ną w nim rze­czy­wi­sto­ścią. Ale teraz, pod wpły­wem kosmicz­nych ener­gii, zwięk­sza się aktyw­ność Two­jej szy­szyn­ki, któ­ra ma połą­cze­nie z obsza­ra­mi poza ścia­na­mi tego budyn­ku. Zauwa­żasz tak zwa­ną posze­rzo­ną rze­czy­wi­stość. Poja­wia się nagle moty­wa­cja i dąże­nie do jej pozna­nia. Znaj­du­jesz drzwi, któ­re były dotąd zamu­ro­wa­ne. Do tej pory nie wie­dzia­łeś nawet, do cze­go drzwi słu­żą. W chwi­li, gdy jesteś na zewnątrz, zosta­je obna­żo­na ilu­zja dotych­cza­so­we­go życia. Otwie­rasz oczy. Budzisz się.

Znaj­du­je­my się obec­nie w koń­co­wej fazie Prze­bu­dze­nia. W tym cza­sie więk­szość z nas kon­fron­tu­je się z wła­snym, oso­bi­stym cie­niem. Jest nim wszyst­ko to, cze­go już nie potrze­bu­je­my w nowym świe­cie. To czas uwol­nie­nia baga­ży z prze­szło­ści. Nie­zbęd­ne przy tym oka­zu­je się zmie­rze­nie się z nimi – bo uwol­nić może­my tyl­ko to, co zosta­ło roz­po­zna­ne. I o to roz­po­zna­nie toczy się wła­śnie gra na świe­cie. Towa­rzy­szą­cy jej wszech­obec­ny roz­pad sta­rych struk­tur stra­ci swój – czę­sto bole­sny – posmak, gdy uzna­my wszyst­kie wyda­rze­nia z naszej prze­szło­ści za war­to­ścio­we doświad­cze­nia, któ­re umoż­li­wi­ły nam wzrost i wzbo­ga­ci­ły dro­gę do nowe­go świa­ta. Sta­le towa­rzy­szą­ca nam tęsk­no­ta za oświe­ce­niem i prze­bu­dze­niem wyni­ka z dąże­nia ku wol­no­ści i do uwol­nie­nia się od zła. Szu­ka­my cze­goś nie­uchwyt­ne­go, cze­goś, co nie może zostać roz­po­zna­ne na pozio­mie inte­lek­tu. Jest to poszu­ki­wa­nie nasze­go domu, Źró­dła, nasze­go Ede­nu. Powin­ni­śmy przy tym jasno i jed­no­znacz­nie zde­fi­nio­wać pra­gnie­nie prze­bu­dze­nia. Dopó­ki nie będzie­my w peł­ni świa­do­mi tre­ści i mocy naszych słów, nie odnie­sie­my więk­sze­go suk­ce­su w naszych mani­fe­sta­cjach. Jak wie­lu z Was, doświad­czy­łem rów­nież licz­nych nie­po­wo­dzeń na mojej oso­bi­stej ścież­ce prze­bu­dze­nia. To były chwi­le, w któ­rych zda­wa­łem się obser­wo­wać wiecz­ne powtó­rze­nia sta­rych tema­tów. Z pomo­cą przy­szła mi wte­dy teo­ria mul­ti­świa­tów i łączą­cych się linii cza­so­wych, któ­ra dobit­nie potwier­dza­ła fakt, że tyl­ko od nas samych i od inten­syw­no­ści naszej decy­zji zale­ży, czy i kie­dy osią­gnie­my kolej­ny próg ewo­lu­cji. Aktu­al­nie ma miej­sce pro­ces prze­bu­do­wy nasze­go sta­re­go świa­ta. Tę restruk­tu­ry­za­cję moż­na porów­nać do aktu poro­du, pod­czas któ­re­go nasza Zie­mia rodzi nową, dzie­wi­czą Zie­mię. Takie­mu podzia­ło­wi moż­na przy­pi­sać dwie róż­ne linie cza­so­we. Na jed­nej z nich Zie­mia, któ­rą dzi­siaj zna­my (Zie­mia 1), będzie kon­ty­nu­owa­ła swój egzy­sten­cjal­nie waż­ny pro­ces oczysz­cza­nia, pod­czas gdy nowa i nie­ska­zi­tel­na Zie­mia (Zie­mia 2) już na nas cze­ka. Powyż­szy sce­na­riusz zakła­da, że miesz­kań­cy Nowej Zie­mi muszą stać się nowy­mi ludź­mi, któ­rzy prze­szli pro­ces oczysz­cze­nia i uwol­ni­li się od sta­rych pro­gra­mów. W innym przy­pad­ku mie­li­by­śmy sytu­ację porów­ny­wal­ną ze sprze­da­żą zanie­dba­ne­go i zde­wa­sto­wa­ne­go ogro­du, któ­re­go wła­ści­ciel prze­pro­wa­dza się i na nowym miej­scu kon­ty­nu­uje dotych­cza­so­we zacho­wa­nia. Moc­no wie­rzę, że tak się nie sta­nie. I to nie za przy­czy­ną jakiejś kon­tro­lu­ją­cej instan­cji. Uwa­żam, że doj­dą do gło­su zało­żo­ne w nas boskie mecha­ni­zmy Twór­cy. Ludzie są z zało­że­nia twór­ca­mi. W dotych­cza­so­wym świe­cie – świa­do­mie lub nie – mani­fe­sto­wa­li­śmy wszyst­kie rze­czy i zda­rze­nia, któ­re postrze­ga­li­śmy na zewnątrz. Myśli two­rzą rze­czy­wi­stość – to fakt, ale decy­du­ją­ca była inten­syw­ność owych myśli, ich powtó­rze­nia oraz towa­rzy­szą­ce im emo­cje. Inny­mi sło­wy: sama myśl, bez emo­cjo­nal­ne­go skład­ni­ka, nie dopro­wa­dzi­ła­by do mani­fe­sta­cji (co odróż­nia poten­cja­ły kre­acji ludzi i sztucz­nej inte­li­gen­cji). W obec­nej fazie Prze­bu­dze­nia ma miej­sce istot­na zmia­na w mecha­ni­zmie mani­fe­sta­cji. Emo­cje są nadal w nim bar­dzo istot­ne, lecz pierw­szo­rzęd­ną rolę zaczy­na odgry­wać ich jakość. Do tej pory naj­waż­niej­szym czyn­ni­kiem była inten­syw­ność danej emo­cji (im sil­niej­sze emo­cje, tym szyb­ciej i wyraź­niej nastę­pu­je mate­ria­li­za­cja). Jestem prze­ko­na­ny, że w chwi­li obec­nej mani­fe­sta­cji sprzy­ja­ją już tyl­ko uczu­cia peł­ne miło­ści. W nowych realiach wszyst­kie inne pozo­sta­ją dla tego pro­ce­su neu­tral­ne. To jest ewo­lu­cyj­ny mecha­nizm zapo­bie­ga­ją­cy zanie­czysz­cze­niu Nowej Zie­mi. Dla mnie Zie­mia 2 jest więc miej­scem nie­do­stęp­nym dla istot zdo­mi­no­wa­nych przez ego. One będą nadal dzia­ła­ły według sta­rych sche­ma­tów, ale ich pro­ce­sy mani­fe­sta­cji będą się ogra­ni­cza­ły do sta­rej Zie­mi. Zbyt pięk­ne, aby mogło być praw­dzi­we? Nie. Bo tyl­ko my sami decy­du­je­my, co jest praw­dzi­we i co sta­je się naszą rze­czy­wi­sto­ścią, ponie­waż jej budul­cem są nasze myśli. Decy­du­ją­ca róż­ni­ca pole­ga na tym, czy czy­ni­my to na pod­sta­wie naszej uwa­run­ko­wa­nej (a więc sztucz­nej) logi­ki inte­lek­tu, czy też z kom­pe­ten­cji nasze­go Źró­dła. Pamię­taj­my, że nasz mate­rial­ny Kosmos nie stwo­rzył się sam. Jego spraw­cą był Duch. Ten sam Duch, któ­re­go część jest zako­rze­nio­na w każ­dym z nas.

Czę­ścią obec­ne­go pro­ce­su prze­bu­dze­nia pozo­sta­je uświa­do­mie­nie sobie, że jeste­śmy czymś wię­cej niż tyl­ko naszy­mi uwa­run­ko­wa­ny­mi prze­ko­na­nia­mi o sobie i świe­cie. Nie jest więc tak, że wszyst­kie te rze­czy, któ­re wyda­ją się zbyt pięk­ne, aby być praw­dzi­we, to tyl­ko wytwo­ry zdez­o­rien­to­wa­ne­go umy­słu. Wszyst­ko, cokol­wiek może­my sobie wyobra­zić, ist­nie­je w któ­rymś ze świa­tów i tyl­ko od nas zale­ży, czy akty­wu­je­my go naszym świa­do­mym wybo­rem. Każ­dy wariant rze­czy­wi­sto­ści jest moż­li­wy i dla nas osią­gal­ny. Ludz­ki umysł to labo­ra­to­rium Nowej Fizy­ki. Sta­no­wi on mecha­nizm trans­for­mu­ją­cy praw­do­po­do­bień­stwa w real­ność przez czy­stą obser­wa­cję. Cza­sa­mi nawet przez sen. Jeśli mamy odwa­gę wkro­czyć w te sce­na­riu­sze, może­my zmie­nić holo­gram, wno­sząc wię­cej świa­tła do pie­kiel­nych świa­tów, któ­re rów­nież ist­nie­ją obok nasze­go. Może­my wpły­wać na rze­czy­wi­stość, któ­rą świat okre­śla mia­nem nor­mal­no­ści, poprzez zmia­nę naszych poglą­dów na jej temat i dro­gą odłą­cze­nia się od sta­da. Mamy pra­wo do inne­go postrze­ga­nia ota­cza­ją­ce­go nas świa­ta. Nie­ko­niecz­nie prze­cież pocho­dzi­my wszy­scy z jed­nej pla­ne­ty, cho­ciaż żyje­my na tej samej Zie­mi. Powin­ni­śmy nauczyć się być bar­dziej tole­ran­cyj­ni. Ta cno­ta wyła­nia się bez­po­śred­nio ze zro­zu­mie­nia isto­ty naszej bosko­ści i uświa­do­mie­nia sobie wszech­obec­no­ści Boga. Jeste­śmy czymś nie­skoń­cze­nie więk­szym niż zbiór prze­ko­nań na nasz temat. Teraz nad­szedł czas na uru­cho­mie­nie potęż­ne­go lase­ra świa­do­mo­ści i roz­świe­tle­nia doce­lo­we­go holo­gra­mu. W prak­ty­ce ozna­cza to odno­wie­nie sta­re­go para­dyg­ma­tu rze­czy­wi­sto­ści poprzez stwo­rze­nie nowej umo­wy jej doty­czą­cej. Moja pil­na rada i proś­ba: wizu­ali­zuj­cie swój nowy świat (Zie­mię 2) tak czę­sto, jak to tyl­ko moż­li­we. Czyń­cie to, uwzględ­nia­jąc naj­drob­niej­sze nawet szcze­gó­ły, wzbu­dza­jąc przy tym uczu­cia miło­ści i rado­ści. Tak, jak­by ta nowa rze­czy­wi­stość już dla Was ist­nia­ła. Ona już się zama­ni­fe­sto­wa­ła w jed­nym z wie­lu światów.

Główny Komputer  Uniwersytetu w Lubece, na  którym weryfikowano dane EEG przebiegu fal mózgowych pod wpływem 150Mhz. Zdjęcie z 1988 roku
Głów­ny Kom­pu­ter Uni­wer­sy­te­tu w Lube­ce, na któ­rym wery­fi­ko­wa­no dane EEG prze­bie­gu fal mózgo­wych pod wpły­wem 150Mhz. Zdję­cie z 1988 roku

Dieterze, jak według Ciebie omawiane wydarzenia wpłyną na nas, ludzi, na nasze zachowanie i samopoczucie?

– Będzie­my mie­li do czy­nie­nia z dwo­ma rów­no­le­gły­mi pro­ce­sa­mi. U pew­nej czę­ści ludzi, być może nawet u więk­szo­ści, będą w spo­sób inten­syw­niej­szy niż zwy­kle wypa­da­ły, kolo­kwial­nie mówiąc, tru­py z sza­fy. Zagęsz­czą się wyda­rze­nia w ich świa­tach, któ­re spo­wo­du­ją przy­spie­szo­ną kon­fron­ta­cję z cie­niem. Mogą to być bar­dzo nie­przy­jem­ne wyda­rze­nia, budzą­ce lęk. Ale jedy­na rada, to zaak­cep­to­wać wszyst­ko, co się poja­wia, z głę­bo­kim prze­ko­na­niem, że jest to dla nasze­go dobra, że uwol­nić może­my tyl­ko to, co sobie uświa­do­mi­my, co wypły­nie na powierzch­nię. Nie walcz­my więc z zale­wa­ją­cy­mi nas emo­cja­mi. Naj­wyż­sza pora zanu­rzyć się w nich i zadać sobie pyta­nie: Co dana sytu­acja, te emo­cje wywo­łu­ją­ca, chce mi poka­zać? Co wypar­łem? Ale u bar­dzo dużej gru­py ludzi wzmoc­ni się prze­ko­na­nie, że do cza­su, na któ­ry tak dłu­go cze­ka­li­śmy, zosta­ło już tyl­ko kil­ka przy­sło­wio­wych chwil. Że już świ­ta. Czas apo­ka­lip­sy nastą­pił. Apo­ka­lip­sy, a więc ujaw­nie­nia tego, co było skry­te. A naj­waż­niej­sze, co zosta­ło przed nami ukry­te, to poczu­cie mocy w każ­dym z nas. Jeste­śmy dzieć­mi Twór­cy i teraz, po dłu­gim śnie, wresz­cie to sobie przypominamy.

SŁOŃCE

Dieterze, bardzo często w swoich wywiadach podkreślasz przekonanie, że ewolucja ludzkości odbywa się zgodnie z ruchami batuty w ręku Kosmicznego Dyrygenta, Boga, oraz fakt, że rola pierwszych skrzypiec w owej kosmicznej orkiestrze przypada Słońcu. Czy mógłbyś nieco zgłębić temat jego roli w procesie przebudzenia?

– Na temat Słoń­ca mógł­bym opo­wia­dać dzień i noc. Tak­że o tym, czym dla mnie jest Słoń­ce (jeśli nie pod­cho­dzić do jego tema­tu zbyt fizycz­nie) i o tym, jaką sym­bo­licz­ną siłę ono repre­zen­tu­je, jaką rolę odgry­wa­ło w reli­giach i kształ­to­wa­niu świa­to­po­glą­dów w wiel­kich kul­tu­rach, na przy­kład sume­ryj­skiej, egip­skiej, czy u Majów. Jak już wspo­mi­na­łem, o Słoń­cu moż­na powie­dzieć bar­dzo dużo. Tutaj więc w wiel­kim skró­cie. Kla­sycz­na fizy­ka dostar­cza nam wie­lu danych o Słoń­cu: doko­nu­je pomia­rów jego roz­mia­ru, mie­rzy jego ener­gię i aktyw­ność, któ­re są dla nas nie­zwy­kle waż­ne. Już w latach 30. ubie­głe­go wie­ku udo­wod­nio­no, że aktyw­ność sło­necz­na wpły­wa na orga­ni­zmy żywe, w tym na naszą psy­chi­kę. Pod­wa­li­ny nauki o Słoń­cu zosta­ły stwo­rzo­ne jesz­cze w Związ­ku Radziec­kim, gdzie powsta­ła odręb­na gałąź nauki zwa­na helio­bio­lo­gią. Helio pocho­dzi od łaciń­skiej nazwy Słoń­ca, a dru­gi człon tej nazwy od bios. Helio­bio­lo­gia to waż­ny przed­miot nauko­wy. Już sama jej nazwa wska­zu­je na zwią­zek Słoń­ca z życiem. Nie powin­ni­śmy zapo­mi­nać, że bez Słoń­ca żad­na for­ma życia na Zie­mi nie była­by moż­li­wa. Przy czym nie cho­dzi tyl­ko o to, że potrze­bu­je­my sło­necz­ne­go cie­pła. Słoń­ce jest daw­cą życia i już dla­te­go ma dla nas naj­wyż­sze zna­cze­nie. No, ale rów­nie waż­ne jest, jak już wspo­mnie­li­śmy a pro­pos badań z lat 30., że wpły­wa ono na naszą psy­chi­kę – oraz świa­do­mość. Zosta­ło na przy­kład udo­ku­men­to­wa­ne, że przy pew­nych spe­cy­ficz­nych prze­ja­wach sło­necz­nej aktyw­no­ści docho­dzi­ło na Zie­mi do prze­ło­mo­wych odkryć i wyna­laz­ków, będą­cych moto­rem zmian zacho­dzą­cych na świe­cie. Sło­necz­na aktyw­ność wpły­wa na kre­atyw­ność, inspi­ra­cję i połą­cze­nie ze Źró­dłem. Ta kore­la­cja nie jest nowo­ścią i wnio­ski wycią­gnię­te z badań się­ga­ją dale­ko wstecz. Na przy­kład rok 1905 był okre­sem bar­dzo sil­nej sło­necz­nej aktyw­no­ści. Wła­śnie wte­dy Ein­ste­in zapre­zen­to­wał swo­je głów­ne doko­na­nie – teo­rię względ­no­ści. Heisen­berg w roku 1927 przed­sta­wił świa­tu dzie­ło o tak zwa­nej zasa­dzie nie­ozna­czo­no­ści, za któ­re pięć lat póź­niej otrzy­mał Nagro­dę Nobla w dzie­dzi­nie fizy­ki, za stwo­rze­nie pod­staw mecha­ni­ki kwan­to­wej. W czerw­cu roku 1925 aktyw­ność Słoń­ca była bar­dzo wyso­ka, a wte­dy wła­śnie Heisen­berg roz­po­czął pra­cę nad swo­im dzie­łem. Twier­dził on, że wie­dza ta spły­nę­ła na nie­go w for­mie olśnie­nia. Ten efekt dzia­ła oczy­wi­ście tak­że dzi­siaj. W cią­gu ostat­nich kil­ku­dzie­się­ciu lat zaob­ser­wo­wa­no mnó­stwo udo­ku­men­to­wa­nych związ­ków mię­dzy aktyw­no­ścią Słoń­ca i eks­plo­zją twór­czo­ści miesz­kań­ców naszej planety.

Gdy zaczy­na­łem bada­nia feno­me­nu wpły­wu pro­mie­nio­wa­nia kosmicz­ne­go na ludzi, a był wte­dy rok 1981, nie ist­nia­ła wie­dza tego typu. Na dobrą spra­wę wie­dzia­no jedy­nie, i to od lat 60., że ma miej­sce kore­la­cja pomię­dzy spe­cy­ficz­ną aktyw­no­ścią Słoń­ca a licz­bą pacjen­tów hospi­ta­li­zo­wa­nych w poszcze­gól­nych dniach w szpi­ta­lach psy­chia­trycz­nych. To były odchy­le­nia od nor­my docho­dzą­ce do kil­ku­set pro­cent, nikt jed­nak nie wie­dział, jak to się dzie­je. Ktoś po pro­stu wyło­wił i porów­nał dane sta­ty­stycz­ne. Co cie­ka­we, więk­szość z tych pacjen­tów zwra­ca­ła się o pomoc do szpi­ta­li z wła­snej woli. Mówi­li po pro­stu: – Panie dok­to­rze, zwa­rio­wa­łem. Widzę rze­czy, któ­re nie są nor­mal­ne. Pro­szę o pomoc. Jak ta pomoc w więk­szo­ści wypad­ków wyglą­da­ła – może­my sobie wyobra­zić. Moje bada­nia wią­za­ły się z pró­bą zna­le­zie­nia przy­czyn tej kore­la­cji. W ten wła­śnie spo­sób zetkną­łem się z prof. Micha­elem Per­sin­ge­rem i jego eks­pe­ry­men­ta­mi. Mogę jed­no­znacz­nie stwier­dzić, że wystę­pu­ją pozy­tyw­ne elek­tro­ma­gne­tycz­ne czę­sto­tli­wo­ści pro­wa­dzą­ce do posze­rze­nia świa­do­mo­ści, ale są też takie, któ­re wpły­wa­ją na nas nega­tyw­nie. Uwa­żam, że żad­ne pro­mie­nio­wa­nie pocho­dzą­ce z Zie­mi, Słoń­ca ani gene­ral­nie z Kosmo­su nie jest szko­dli­we, jeśli jest pro­mie­nio­wa­niem natu­ral­nym. Sztucz­nie stwo­rzo­ne czę­sto­tli­wo­ści dopro­wa­dza­ją do dyso­nan­su w naszych organizmach.

Już daw­no stwier­dzo­no wpływ aktyw­no­ści Słoń­ca na pro­duk­cję hor­mo­nów w cie­le ludz­kim, praw­do­po­dob­nie czę­ścio­wo poprzez wywo­ła­ne Słoń­cem zmia­ny pola magne­tycz­ne­go Zie­mi. Jak wia­do­mo, hor­mo­ny to róż­no­rod­ne związ­ki orga­nicz­ne, któ­rych głów­nym zada­niem pozo­sta­je regu­la­cja oraz koor­dy­na­cja pro­ce­sów che­micz­nych w komór­kach i tkan­kach. Hor­mo­ny odpo­wia­da­ją tak­że za wszel­kie pro­ce­sy fizjo­lo­gicz­ne, poprzez dosto­so­wa­nie tych pro­ce­sów do zmie­nia­ją­cych się warun­ków oto­cze­nia. To pozwa­la zro­zu­mieć, dla­cze­go wła­śnie teraz ludzie się budzą. Pro­duk­cja DMT pod wpły­wem zwięk­szo­ne­go pro­mie­nio­wa­nia sło­necz­ne­go w naszych orga­ni­zmach rośnie. Wpływ tego zja­wi­ska jest bar­dzo indy­wi­du­al­ny, uza­leż­nio­ny od stop­nia świa­do­mo­ści. Bo jeśli ktoś ma jesz­cze wie­le przy­sło­wio­wych tru­pów w sza­fie, zwięk­szo­na aktyw­ność pro­mie­nio­wa­nia kosmicz­ne­go może dopro­wa­dzić do potęż­nych emo­cjo­nal­nych zawirowań.

Obser­wu­jąc aktu­al­ną aktyw­ność i wybu­chy koro­nal­ne, do któ­rych docho­dzi coraz czę­ściej, może­my wnio­sko­wać, że zbli­ża­my się do więk­szych wyda­rzeń zwią­za­nych ze Słoń­cem. Rzut oka na spek­trum ener­ge­tycz­ne naszej dzien­nej gwiaz­dy wymu­sza wnio­ski w kon­tek­ście gene­ral­nie zwięk­szo­ne­go pro­mie­nio­wa­nia kosmicz­ne­go. Słoń­ce cha­rak­te­ry­zu­je się naj­więk­szą siłą gra­wi­ta­cji w naszych oko­li­cach, przy­cią­ga więc naj­wię­cej z tych bar­dzo sil­nych obec­nie kosmicz­nych ener­gii, czą­ste­czek. Oczy­wi­ście my na Zie­mi też otrzy­mu­je­my aktu­al­nie spo­rą daw­kę kosmicz­ne­go pro­mie­nio­wa­nia. Ale Słoń­ce wzmac­nia ten pro­ces, prze­kształ­ca ener­gię, któ­rą otrzy­mu­je i kie­ru­je ją dodat­ko­wo w stro­nę Zie­mi. Chciał­bym w tym miej­scu nad­mie­nić, że nie patrzę na Słoń­ce jak na obiekt od nas oddzie­lo­ny. Ono jest dla mnie czę­ścią nas. Dla mnie oso­bi­ście repre­zen­tu­je to, co nazy­wa­my Wyż­szym Ja. A więc trak­tu­ję Słoń­ce jako nasze roz­sze­rze­nie, Wyż­sze Ja, któ­re wpro­wa­dza w nasze życie to, na co w pro­ce­sie kosmicz­nej ewo­lu­cji cze­ka­my i co nam się nale­ży. Powin­ni­śmy też zro­zu­mieć, że Słoń­ce jest orga­ni­zmem żywym. Przy­znam się, że potrze­bo­wa­łem wie­lu lat, aby to do koń­ca zro­zu­mieć. Mówi­my prze­cież podob­nie o naszej Mat­ce Zie­mi, o żywej Gai. Kry­te­ria, jakie sto­su­je­my do zde­fi­nio­wa­nia życia, są zazwy­czaj bar­dzo mecha­nicz­ne. Przez tysią­ce lat naj­róż­niej­sze cywi­li­za­cje wie­dzia­ły, że Słoń­ce nie jest tyl­ko daw­cą życia, ale czymś w rodza­ju orga­nu każ­dej żywej isto­ty. Orga­nu zbu­do­wa­ne­go z pla­zmy nie zwią­za­nej oko­wa­mi matrik­sa. Orga­ni­zmem wszech­moc­nym i nie­ogra­ni­czo­nym. Dla­te­go czę­sto powta­rzam, że Słoń­ce repre­zen­tu­je dla mnie moje Wyż­sze Ja. A Wyż­sze Ja to poziom boski, któ­ry do nas nale­ży. Nie koń­czy­my się na war­stwie skó­ry. Ener­gia, któ­rą emi­tu­je­my, jest mie­rzal­na w pro­mie­niu wie­lu metrów. Na pozio­mie sub­tel­nym ist­nie­je­my jesz­cze dalej. Fale, któ­re wysy­ła­my, wcho­dzą w reak­cję z pro­mie­nio­wa­niem sło­necz­nym. Jeste­śmy bez­po­śred­nio połą­cze­ni ze Słoń­cem. Jeśli wysy­ła ono w kie­run­ku Zie­mi duże ładun­ki pla­zmy, szcze­gól­nie w związ­ku z wyrzu­ta­mi koro­nal­ny­mi na jego powierzch­ni, wte­dy wpły­wa to na pole magne­tycz­ne Zie­mi, na naszą fizycz­ność oraz psy­chi­kę. To jest w zasa­dzie stan­dard od setek lat.

Nasza relacja ze Słońcem to w pewnym sensie system naczyń połączonych. Niesione wiatrem słonecznym elektrony i protony, które podążają od Słońca, wpływają na jonosferę i jej potencjał energetyczny. Różnica potencjałów miedzy jonosferą i powierzchnią Ziemi doprowadza do wyładowań elektrycznych, a więc błyskawic, które są głównym źródłem zjawiska zwanego rezonansem Schumana. Ten ostatni, jak wiemy, wpływa na nasze fale mózgowe, kalibruje je, przede wszystkim w nocy, gdy śpimy. Przebieg wykresu fal rezonansu Schumana i fal mózgowych jest wtedy identyczny.

– Tak, noc­ne zrów­na­nie prze­bie­gu tych fal udo­wod­nił wspo­mi­na­ny przez nas czę­sto pro­fe­sor Per­sin­ger. Fakt, że każ­dej nocy rezo­nans Schu­man­na syn­chro­ni­zu­je prze­bieg fal mózgo­wych, może świad­czyć, że ma miej­sce inter­wen­cja z wyż­sze­go pozio­mu. Jak traf­nie też wspo­mnia­łeś, jeste­śmy w sta­nie sta­łej wymia­ny ener­ge­tycz­nej ze Słoń­cem. Takie wza­jem­ne oddzia­ły­wa­nie mię­dzy sys­te­ma­mi odby­wa się na zasa­dzie rezo­nan­su. Tyl­ko rezo­nans umoż­li­wia trans­fer ener­gii, ale rów­nież informacji.

Jeste­śmy bez prze­rwy zanu­rza­ni w poto­ku ener­gii pły­ną­cej od Słoń­ca, ale odbie­ra­my tyl­ko te czę­sto­tli­wo­ści, z któ­ry­mi wcho­dzi­my w rezo­nans. Jeśli nasze myśli błą­ka­ją się bez ładu i skła­du, nigdy nie otrzy­ma­my tych infor­ma­cji, któ­re są nie­zbęd­ne w pro­ce­sie ewo­lu­cji. Słon­ce jest naj­sil­niej­szym nadaj­ni­kiem, ale jeśli na przy­kład doświad­cza­my lęku, otrzy­ma­my sygna­ły od słab­szych nadaj­ni­ków, a więc w tym przy­pad­ku innych ludzi, któ­rzy rów­nież dozna­ją lęku. Wcho­dzi­my z nimi w rezo­nans, igno­ru­jąc to, co ofe­ru­je nam sło­necz­ny nadaj­nik. Dla­te­go tak waż­ne dzi­siaj są okre­sy abso­lut­ne­go spo­ko­ju, bycia z sobą i w sobie, odej­ście od ruty­no­wych zachowań.

Na temat energetycznego połączenia ze Słońcem pojawiły się ostatnio nowe fakty. 

– W związ­ku z pew­nym rzad­kim zja­wi­skiem, pod­czas któ­re­go nie­co­dzien­nie wyso­ka pręd­kość prze­miesz­cza­nia się fal EM w pla­zmie podą­ża­ją­cej ku naszej pla­ne­cie po wybu­chu koro­nal­nym, Zie­mia stra­ci­ła magne­tycz­ny bufor, a magne­tos­fe­ra swój cha­rak­te­ry­stycz­ny kształt. Powsta­ły wte­dy tzw skrzy­dła Alfvéna, któ­re na swój spo­sób połą­czy­ły Zie­mię ze Słoń­cem,. W takim rzad­kim przy­pad­ku jed­no­kie­run­ko­wy prze­pływ pla­zmy ze Słoń­ca na naszą pla­ne­tę zamie­nia się w dwu­kie­run­ko­wy. Część pola magne­tycz­ne­go Zie­mi ule­gła roz­pro­sze­niu i doszło do swo­iste­go połą­cze­nia pola magne­tycz­ne­go Słoń­ca z polem magne­tycz­nym Zie­mi. Przez bli­sko dwie godzi­ny wyso­ko­ener­ge­tycz­ne cząst­ki, uwię­zio­ne dotych­czas w polu magne­tycz­nym Zie­mi, roz­po­czę­ły uciecz­kę pod prąd w kie­run­ku Słoń­ca. Wspo­mi­na­ny przez nas wcze­śniej prof. Micha­el Per­sin­ger jest zda­nia, że pole magne­tycz­ne sta­no­wi jed­no­cze­śnie pole infor­ma­cyj­ne, że zawie­ra wszyst­kie infor­ma­cje na temat tego, co było i co jest. Idąc za myślą Per­sin­ge­ra, taka inte­rak­cja, a nawet przej­ścio­we sca­le­nie pól magne­tycz­nych Słoń­ca i Zie­mi, będą­cych swo­isty­mi zbior­ni­ka­mi infor­ma­cji, nie­chyb­nie musi dopro­wa­dzić do infor­ma­cyj­ne­go upgrade‑u nas – Zie­mian. Jeśli jesz­cze uwzględ­ni­my pre­zen­to­wa­ny czę­sto fakt, że Słoń­ce sta­no­wi por­tal do wyż­szych wymia­rów, zosta­je­my aktu­al­nie zale­wa­ni infor­ma­cją pły­ną­cą tak­że stamtąd.

We wspomnianej przez Ciebie historii ze skrzydłami Alvena mieliśmy do czynienia z fizyczną manifestacją współdziałania między Słońcem i Ziemią. To jest proces wielowymiarowy. Dla mnie nie jest nowością, że jesteśmy połączeni ze Słońcem, niezależnie od tego, czy połączenie owe można zmierzyć (jak w wymienionym przez Ciebie przykładzie), czy nie. Od dawna reprezentuję pogląd, że Słońce odgrywa najważniejszą rolę w procesie przebudzenia.

– W tym kon­tek­ście na pew­no ma zna­cze­nie emi­to­wa­ne przez Słoń­ce pro­mie­nio­wa­nie o czę­sto­tli­wo­ści 150 MHz. Słoń­ce wpły­wa na naszą świa­do­mość i ten wpływ miał miej­sce zawsze. Nasza gwiaz­da zawsze towa­rzy­szy pro­ce­som zmian w świa­do­mo­ści ludzi. Jest czymś w rodza­ju pudła rezo­nan­so­we­go. Z czę­sto­tli­wo­ścia­mi moż­na rezo­no­wać tyl­ko wte­dy, gdy się do nich dostro­imy. Nasze cia­ła czy­nią to w spo­sób auto­ma­tycz­ny. Każ­da komór­ka cia­ła ma swo­ją czę­sto­tli­wość, ale każ­da z nich zawie­ra jądro, któ­rym jest DNA wibru­ją­ce 150 milio­nów drgań na sekun­dę, a więc z czę­sto­tli­wo­ścią Słoń­ca wyno­szą­cą 150 MHz. Nasza gwiaz­da wysy­ła oczy­wi­ście też inne czę­sto­tli­wo­ści, ale naj­waż­niej­szym rezo­nan­sem pozo­sta­je rezo­nans z naszym boskim aspek­tem. Czę­sto­tli­wo­ści wysy­ła­ne przez mózg moż­na mie­rzyć. Gdy­by­śmy w tym momen­cie zmie­rzy­li czę­sto­tli­wość naszych fal mózgo­wych, wyno­si­ła­by ona praw­do­po­dob­nie 30–50 Hz (jeste­śmy emo­cjo­nal­nie zaan­ga­żo­wa­ni w naszą roz­mo­wę). Czę­sto­tli­wość fal mózgo­wych zale­ży od sta­nu men­tal­ne­go, w jakim się znaj­du­je­my. Może­my przy­cią­gać z zewnątrz tyl­ko to pro­mie­nio­wa­nie, któ­re­go czę­sto­tli­wo­ści zga­dza­ją się z wysy­ła­ny­mi przez nas. Wyż­sze Ja jest dla ludzi dostęp­ne w sta­nie relak­su, na pozio­mie alfa– wte­dy neu­ro­ny mózgu mają czę­sto­tli­wość 8 ‑10 Hz. Naj­waż­niej­sza jest czę­sto­tli­wość 8 Hz, bo ona wyzwa­la nas z naszych sta­rych pro­gra­mów. Roz­pusz­cza pod­trzy­mu­ją­ce je spo­iwo. Z czę­sto­tli­wo­ścią 8 Hz coraz czę­ściej ostat­nio rezo­nu­je Zie­mia. Rezo­nans Schu­ma­na pod­niósł się z daw­nej war­to­ści 7,83 do 8 Hz. Dopie­ro gdy wyeli­mi­nu­je­my wszyst­ko, co sta­re, zro­bi­my miej­sce na nowe. Nie zapo­mi­naj­my, że kon­takt z naszym Wyż­szym Ja odby­wa się rów­nież na zasa­dzie rezo­nan­su. Ono zawsze jest. Nie musi­my go odkry­wać ani szu­kać. Pro­blem pole­ga na tym, że Wyż­sze Ja znaj­du­je się w innym wymia­rze i jeśli emi­tu­je­my czę­sto­tli­wo­ści lęku, nie ma szans na rezo­nan­so­we połą­cze­nie z naszą boską isto­tą. Aby zbu­do­wać i pod­trzy­my­wać kon­takt z naszym boskim pier­wiast­kiem, musi­my naj­pierw wytwo­rzyć stan rado­ści. Poten­cjal­nie ten kon­takt ist­nie­je zawsze i cze­ka na przy­ję­cie przez zbu­do­wa­nie odpo­wied­nie­go sta­nu men­tal­ne­go, a poprzez nie­go wyma­ga­nej czę­sto­tli­wo­ści. Słoń­ce odgry­wa w tym pro­ce­sie zna­czą­cą rolę. Zwięk­szo­ne pro­mie­nio­wa­nie kosmicz­ne, tak­że to od Słoń­ca, zmniej­sza para­sol ochron­ny pola magne­tycz­ne­go, dopusz­cza­jąc na Zie­mię coraz wię­cej pro­mie­ni. Jestem prze­ko­na­ny, że nie jest to pro­ces przy­pad­ko­wy, że kie­ru­je nim boska ręka. Jak już wspo­mi­na­łem, Słoń­ce repre­zen­tu­je dla mnie Wyż­sze Ja i jest bra­mą do wyż­szych wymia­rów. Według mnie na Słoń­cu znaj­du­je się por­tal do wyż­szych wymia­rów, tak­że do nasze­go Źró­dła, otwie­ra­ją­cy się co jakiś czas pod wpły­wem pew­nych wyda­rzeń, któ­re dopro­wa­dza­ją je do sta­nu poprze­dza­ją­ce­go przej­ście w czar­ną dziu­rę. A o tym, że czar­ne dziu­ry są wro­ta­mi do innych wymia­rów, mówią ofi­cjal­nie nawet nobli­ści. Wte­dy Słoń­ce prze­ka­zu­je nam pro­mie­nio­wa­nie z hiper­prze­strze­ni, wraz z infor­ma­cją (o teo­rii pro­mie­nio­wa­nia czar­nych dziur pisał Ste­phen Haw­king, ostat­nio doko­na­no prak­tycz­ne­go jej potwier­dze­nia), a tak­że absor­bu­je nad­miar ener­gii, stąd zmniej­sze­nie pręd­ko­ści wia­tru sło­necz­ne­go po wybu­chu koronalnym.

Historyczne zdjęcie po  zakończeniu tego spektakularnego eksperymentu na Uniwersytecie w Lubece. Zdjęcie z 1988 roku
Histo­rycz­ne zdję­cie po zakoń­cze­niu tego spek­ta­ku­lar­ne­go eks­pe­ry­men­tu na Uni­wer­sy­te­cie w Lube­ce. Zdję­cie z 1988 roku

Dieterze, Słońce wydaje się coraz bardziej aktywne. Wielu naukowców jest zdania, że przewidywane na rok 2025 maksimum obecnego cyklu słonecznego już się zaczyna. Coraz częściej mamy też do czynienia z wybuchami na Słońcu najwyższej klasy X. Ta skala jest otwarta do góry. Ale już te słabsze wybuchy (klasy M), działają na nas znacznie silniej niż jeszcze kilka lat temu, ponieważ magnetosfera, powłoka chroniąca nas przed promieniowaniem kosmicznym, jest coraz słabsza w związku ze stale słabnącym polem magnetycznym Ziemi. Czy jesteśmy gotowi na przykład na erupcje klasy X60?

– Do wybu­chów koro­nal­nych na Słoń­cu docho­dzi w miej­scach powsta­nia tak zwa­nych plam sło­necz­nych. Obser­wa­cja plam pozwa­la ze spo­rą dozą dokład­no­ści pro­gno­zo­wać przy­szłe wybu­chy. Zapa­mię­taj­my regu­łę: kry­tycz­nie zaczy­na się wte­dy, gdy pla­zma z wyrzu­tu koro­nal­ne­go osią­ga Zie­mię w cią­gu 17 godzin lub szyb­ciej. Wte­dy ten ładu­nek ma pręd­kość pra­wie 9 mln km/h i jest to praw­dzi­wy pocisk, któ­ry miaż­dży pole magne­tycz­ne Zie­mi i zaczy­na­ją się zakłó­ce­nia: blac­ko­uty, zanik komu­ni­ka­cji itd. Uwa­żam, że wkrót­ce będzie­my mie­li do czy­nie­nia z wybu­chem, któ­ry dotrze do Zie­mi w jesz­cze krót­szym cza­sie. To może być 12 godzin, a więc siła ude­rze­nia oka­że się jesz­cze więk­sza. Naj­waż­niej­sza rzecz pole­ga na tym, by wcho­dzić w to bez lęku, ze zro­zu­mie­niem, że ten podmuch przy­nie­sie uwol­nie­nie. Jestem prze­ko­na­ny, że gdy wte­dy przez jakiś czas pozo­sta­nie­my bez środ­ków komu­ni­ka­cji, do któ­rych się przy­zwy­cza­ili­śmy, u wie­lu z nas prze­ja­wią się zdol­no­ści tele­pa­tycz­ne. Nasze nasta­wie­nie i wibra­cje okre­śla­ją masę kry­tycz­ną, któ­rej sygnał jest odbie­ra­ny przez Kosmos.

War­to przy­po­mnieć sobie o zaj­ściach poprze­dza­ją­cych rok 2012. Pro­gno­zo­wa­no wte­dy wyda­rze­nie mają­ce prze­sta­wić zwrot­ni­cę na torach roz­wo­ju ludz­ko­ści. Było wie­le publi­ka­cji i spe­ku­la­cji na ten temat. Tak­że ja napi­sa­łem książ­kę Rok 2012 i uczest­ni­czy­łem w kil­ku kon­gre­sach wyda­rze­niu temu dedy­ko­wa­nych. Lecz gdy nie doszło do spek­ta­ku­lar­nych fajer­wer­ków na płasz­czyź­nie fizycz­nej i – jak mogło­by się wyda­wać – nasza Zie­mia nie zosta­ła ruszo­na z posad, na auto­rów wyla­ła się fala kry­ty­ki, cza­sa­mi nawet hej­tu… Tym­cza­sem w 2014 roku, a więc z 2‑letnim pośli­zgiem, NASA wyda­ła ofi­cjal­ny komu­ni­kat, że w lip­cu 2012 roku nasza cywi­li­za­cja tyl­ko cudem unik­nę­ła zagła­dy, a to w związ­ku z potęż­nym wybu­chem koro­nal­nym na Słoń­cu, o mocy nie­spo­ty­ka­nej w histo­rii obser­wa­cji. Głów­ny ładu­nek pla­zmy omi­nął wte­dy fak­tycz­nie Zie­mię, ale towa­rzy­szą­ca mu potęż­na fala elek­tro­ma­gne­tycz­na spo­wi­ła pla­ne­tę. Rok 2012 fak­tycz­nie oka­zał się prze­ło­mo­wy, cho­ciaż nasze umy­sły ocze­ki­wa­ły sen­sa­cji inne­go typu. To był pierw­szy etap przebudzenia.

Uwa­żam, że lipiec 2012 r. otwo­rzył bra­my wię­zie­nia matrik­sa. Pro­blem pole­gał jed­nak na tym, że więk­szość z nas tego fak­tu wte­dy nie zauwa­ży­ła, kon­ty­nu­ując swo­je sta­re pro­gra­my. Bar­dzo wie­lu z nas odgry­wa owe pro­gra­my nadal. Jeśli lipiec 2012 r. był wyda­rze­niem otwie­ra­ją­cym drzwi nasze­go wię­zie­nia, w któ­rym wszy­scy odsia­dy­wa­li­śmy doży­wo­cie, to sytu­acja dzi­siej­sza jest czymś w rodza­ju poża­ru w kory­ta­rzu wię­zien­nym, zmu­sza­ją­cym nas do odwró­ce­nia wzro­ku od zakra­to­wa­ne­go okna naszej celi. Spoj­rze­nia poprzez nio­są­cy nie­po­kój ogień, by zoba­czyć, że drzwi do wol­no­ści sto­ją otwo­rem. Wyda­je mi się, że obec­ne wyda­rze­nia na świe­cie są takim zwia­stu­ją­cym praw­dzi­wą wol­ność płomieniem.

Ty i ja jeste­śmy więź­nia­mi, któ­rzy jako pierw­si zoba­czy­li pożar i opu­ści­li wię­zie­nie. Teraz musi­my zająć się całą resz­tą, któ­ra w pani­ce będzie opusz­czać pło­ną­ce zglisz­cza. Czy sły­sze­li­ście o ewe­ne­men­cie w zacho­wa­niu nie­któ­rych byłych więź­niów, któ­rzy po zna­le­zie­niu się na wol­no­ści popeł­nia­ją znów prze­stęp­stwo, aby zna­leźć się ponow­nie w wię­zie­niu, w swo­jej stre­fie kom­for­tu? Dzi­siaj w tym kon­tek­ście ci osob­ni­cy mie­li­by wiel­ki pro­blem – tego wię­zie­nia, ich daw­nej stre­fy kom­for­tu, już nie ma. Pozo­sta­ły po nim zglisz­cza. Opie­ka nad tymi zdez­o­rien­to­wa­ny­mi ludź­mi będzie, a w zasa­dzie już jest, naszym zadaniem.

Ja widzę każ­dą nową aktyw­ność Słoń­ca jako rado­sne wyda­rze­nie. Na dobrą spra­wę cho­dzi o uwol­nie­nie poten­cja­łów, któ­re są w nas umiesz­czo­ne przez Stwór­cę. To uwol­nie­nie może nastą­pić pod­czas jed­ne­go wiel­kie­go sło­necz­ne­go zda­rze­nia lub przez kumu­la­cję wie­lu mniej­szych, z któ­rych każ­dy oddzia­łu­je na pod­świa­do­mość i komór­ki nasze­go cia­ła. Mój ulu­bio­ny fizyk, Bur­khard Heim, powie­dział kie­dyś, że ludzie mają w swo­jej struk­tu­rze zako­do­wa­ny cały poten­cjał, ale w postę­po­wa­niu są ste­ro­wa­ni i kon­tro­lo­wa­ni przez żądze ego. Nie jest wyklu­czo­ne, że pod wpły­wem odpo­wied­nio sil­ne­go spe­cy­ficz­ne­go impul­su zosta­nie­my zre­se­to­wa­ni do usta­wień fabrycz­nych, a więc sta­nie­my w maje­sta­cie naszej mocy, któ­rą obda­rzył nas Stwór­ca. Oczy­wi­ście nie wszyst­kie wybu­chy koro­nal­ne na Słoń­cu muszą być roz­pa­try­wa­ne w kon­tek­ście zmian na Zie­mi. Nas inte­re­su­ją tyl­ko takie, w któ­rych wyrzut masy jest skie­ro­wa­ny w kie­run­ku naszej pla­ne­ty. Ponie­waż aktyw­ność Słoń­ca rośnie i może dojść do wiel­kich zakłó­ceń ener­ge­tycz­nych, war­to by mieć jakieś zapa­sy w domu. Jed­nak moty­wem przy­świe­ca­ją­cym przy ich orga­ni­zo­wa­niu powin­na być prze­zor­ność, w żad­nym wypad­ku lęk.

Wspominałeś Dieterze, także w swojej książce „Transformacja Ziemi”, którą napisałeś przed laty jeszcze pod pseudonimem Morfeusz, o zaobserwowanych przez ciebie manipulacjach w energetykę Słońca. Przypomnę, że cały nakład owej książki został wycofany ze sprzedaży, bez podania przyczyn, kilka dni po jej pojawieniu się. Czy ktoś faktycznie „majstruje” przy Słońcu? 

– Od roku 1995 Słoń­ce jest foto­gra­fo­wa­ne z dwóch sate­li­tów NASA, dostar­cza­ją­cych zdję­cia jego powierzch­ni w odstę­pach 15-minu­to­wych. Obser­wu­ję i ana­li­zu­ję te foto­gra­fie codzien­nie już pra­wie od 30 lat. Obser­wu­ją je rów­nież naj­róż­niej­sze orga­ni­za­cje na świe­cie, oba­wia­ją­ce się poważ­nych zakłó­ceń w sfe­rze infra­struk­tu­ry elek­trycz­nej, spo­wo­do­wa­nych wzro­stem aktyw­no­ści Słoń­ca. Jak już wspo­mi­na­li­śmy, nasza cywi­li­za­cja zupeł­nie nie jest przy­go­to­wa­na na ewen­tu­al­ność kon­fron­ta­cji z ładun­kiem pla­zmy i towa­rzy­szą­cym jej sil­nym polem magne­tycz­nym, powsta­łym pod­czas mega wybu­chu sło­necz­ne­go. Od jakie­goś cza­su może­my zaob­ser­wo­wać, na tych wyko­ny­wa­nych w 15-minu­to­wym tak­cie zdję­ciach, obiek­ty, któ­re są widocz­ne jedy­nie na poje­dyn­czych uję­ciach. Co ozna­cza, że w porów­na­niu do ruchu pla­net i mete­orów, rów­nież na nich utrwa­lo­ne­go, obiek­ty te muszą poru­szać się z nie­wia­ry­god­ną wręcz pręd­ko­ścią lub pocho­dzić z inne­go wymia­ru. Fizy­ka kla­sycz­na nie potra­fi wyja­śnić tego feno­me­nu. Cie­ka­we jest, że te dziw­ne obiek­ty znaj­du­ją się w okre­ślo­nej rela­cji w sto­sun­ku do Słoń­ca, ale rów­nież wobec sie­bie. Na wie­lu zdję­ciach widać też wyraź­nie odda­wa­ne strza­ły, tak jak­by ostrze­li­wa­nie powierzch­ni Słoń­ca wiąz­ką zbli­żo­ną do lase­ro­wej. Gdy na kolej­nym zdję­ciu ata­ku­ją­cy obiekt już znik­nął, w miej­scu tra­fie­nia powierzch­ni Słoń­ca widzi­my mniej­szy lub więk­szy wybuch koro­nal­ny. Na foto­gra­fiach tych odnaj­du­je­my rów­nież obiek­ty zwal­cza­ją­ce się nawza­jem. To wszyst­ko nie jest sci-fi. Wspo­mi­na­li­śmy wcze­śniej, że temat tajem­ni­czych obiek­tów w oko­li­cach Słoń­ca był kon­sul­to­wa­ny z naukow­ca­mi na naj­wyż­szym pozio­mie. Ale prze­pro­wa­dzi­łem też testy zupeł­nie inne­go rodza­ju – z dzieć­mi sąsia­dów. Zapre­zen­to­wa­łem im serię zdjęć i zapy­ta­łem, co według nich się tam dzie­je. Dzie­ci były prze­ko­na­ne, że pre­zen­tu­ję im jakąś nową grę kom­pu­te­ro­wą w sty­lu gwiezd­nych wojen, bo jed­no­znacz­nie zaob­ser­wo­wa­ły wal­czą­ce mię­dzy sobą obiek­ty. Wyglą­da na to, że dwie zwal­cza­ją­ce się nawza­jem siły pró­bu­ją wpły­nąć na nasz roz­wój poprzez uru­cho­mie­nie – nie­wy­obra­żal­nej dla ludz­kie­go umy­słu – siły Słoń­ca. Może­my spe­ku­lo­wać, czy siły odda­ją­ce strza­ły w kie­run­ku Słoń­ca chcą spo­wo­do­wać mega­wy­buch nisz­czą­cy cywi­li­za­cję, czy też na odwrót – pra­gną zmi­ni­ma­li­zo­wać efekt oddzia­ły­wa­nia przy­szłe­go wybu­chu na naszą pla­ne­tę poprzez zmniej­sze­nie ciśnie­nia w Słoń­cu. Przy­szło mi nawet ostat­nio na myśl, że isto­ty powo­du­ją­ce te obec­ne, nie­sa­mo­wi­te zmia­ny ener­ge­tycz­ne, to my z przy­szło­ści. Kto wie?

Z doświad­cze­nia wiem, że w miej­scach ude­rzeń tak potęż­nych ciał powin­ny powstać bar­dzo sil­ne wybu­chy. Może nawet o eks­tre­mal­nej i nisz­czą­cej mocy. Któ­re­goś dnia zaob­ser­wo­wa­łem – w peł­nym tego sło­wa zna­cze­niu – bom­bar­do­wa­nie Słoń­ca przez dwa potęż­ne obiek­ty w odstę­pie jed­nej minu­ty, ale na zdję­ciach nie widzi­my nawet śla­du wybu­chu. To nie jest moż­li­we. Tym bar­dziej, że mie­li­śmy do czy­nie­nia z podwój­nym ostrza­łem. Ener­gia nie może znik­nąć. Ona po pro­stu zmie­nia for­mę. Co cie­ka­we, zamiast zdjęć z potęż­nym wybu­chem, w prze­ka­zie NASA nastą­pi­ła prze­rwa. Przez dłuż­szy czas nie pre­zen­to­wa­no abso­lut­nie żad­nych aktu­ali­za­cji. Po tej nie­zwy­kłej prze­rwie luka zosta­ła zapeł­nio­na foto­gra­fia­mi, któ­re jed­nak oka­za­ły się wyrwa­ne z kon­tek­stu. Nie było na nich żad­nych śla­dów wybu­chów koro­nal­nych. Jestem cał­ko­wi­cie pewien, że w ten spo­sób pró­bu­je się coś przed nami ukryć. Zare­je­stro­wa­ne i opi­sa­ne wyżej ude­rze­nia w Słoń­ce musia­ły wywo­łać potęż­ną ener­gię, odczu­wal­ną rów­nież na naszej Zie­mi i oddzia­łu­ją­cą na nią. Nie chcę wda­wać się w spe­ku­la­cje, ale kul­mi­na­cja tego efek­tu na Zie­mi musia­ła mieć miej­sce w dniu inau­gu­ra­cji nowe­go pre­zy­den­ta USA, Joe Bide­na, któ­rej towa­rzy­szy­ło wie­le emo­cji po obu zwal­cza­ją­cych się stro­nach. Cie­ka­we, że podob­ne zja­wi­sko mia­ło miej­sce ostat­nio w decy­du­ją­cej fazie wybo­rów w USA, kie­dy to wal­czy­li o fotel pre­zy­den­ta Al Gore i Geo­r­ge Bush. Nie­zwy­kłe zacho­wa­nie pola magne­tycz­ne­go zare­je­stro­wa­no w dniu, w któ­rym obli­cza­no kil­ka tysię­cy decy­du­ją­cych gło­sów na Flo­ry­dzie. Licz­ne gro­no fizy­ków do dzi­siaj nazy­wa nie­zwy­kłe znie­kształ­ce­nie pola magne­tycz­ne­go, któ­re mia­ło miej­sce tego dnia, efek­tem Ala Gore’a. Ale nie baw­my się w inter­pre­ta­cje i spe­ku­la­cje poli­tycz­ne. Tym bar­dziej, że infor­ma­cje, któ­re otrzy­mu­je­my ofi­cjal­ny­mi kana­ła­mi, są infor­ma­cja­mi, któ­re powin­ni­śmy, według wła­ści­cie­li mediów, otrzy­my­wać i któ­re słu­żą tyl­ko i wyłącz­nie ich celom.

Zwiększone promieniowanie kosmiczne, także to, które dociera na Ziemię, doenergetyzowuje nas. Czy wpływa to w jakiś sposób na naszą moc kreacji?

– Oczy­wi­ście. Ono spra­wia, że ciśnie­nie w patro­nie naszej dru­kar­ki umy­słu 3D, naszej dru­kar­ki rze­czy­wi­sto­ści, wzra­sta, co w spo­sób wymier­ny zwięk­sza efek­tyw­ność two­rze­nia rze­czy­wi­sto­ści. Nie zapo­mi­naj­my, że dru­kar­ce jest w zasa­dzie obo­jęt­ne, co prze­ja­wi się jako wynik jej pra­cy. Zawsze dzia­ła zgod­nie z instruk­cją, z pro­gra­mem, któ­ry do jej sys­te­mu wpro­wa­dzi­my. A pro­gram naszej dru­kar­ki to efekt naszej decy­zji, nasze­go wybo­ru. Odpo­wie­dzial­ność za nasze myśli i emo­cje jest dzi­siaj waż­niej­sza niż kie­dy­kol­wiek do tej pory.

(ciąg dal­szy roz­mo­wy w kolej­nym numerze)

Pra­wa do zamiesz­czo­nych w tej publi­ka­cji foto­gra­fii posia­da Die­ter Broers

Tagi: NŚ 12/24
Podziel sięTweetnijWyślij
Tomasz Kierzkowski

Tomasz Kierzkowski

Długoletni współpracownik Nieznanego Świata.

Zaloguj się, aby skomentować

W numerze

Nieznany Świat 05/2025 (413)

Nieznany Świat 05/2025 (413)

Nieznany Świat 04/2025 (412)

Nieznany Świat 04/2025 (412)

Nukleotydy - Podcasty NŚ
Podcasty

Nukleotydy

27 maja 2022
41 min
Odtwórz
  • Dodaj do kolejki
  • Udostępnij
    Facebook Twitter E-mail
Nieznany Świat

Pismo tych, którzy myślą, czują i widzą więcej.

© 2021 - 2024 Nieznany Świat - Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone.

Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez pisemnej zgody wydawcy zabronione.
Wydawnictwo "Nieznany Świat" sp. j.
Anna Ostrzycka-Rymuszko
ul. Kielecka 28 lok. 2, 02-530 Warszawa
tel. 22 849-77-38

Księgarnia-Galeria NIEZNANY ŚWIAT

Księgarnia stacjonarna:
ul. Kredytowa 2, 00-062 Warszawa,
tel. 22 827 93 49
  • FAQ i Pomoc - najczęściej zadawane pytania
  • Kontakt
  • Polityka prywatności
  • Regulaminy
  • Newsletter
  • Wydanie elektroniczne NŚ
  • Prenumerata NŚ
  • Sklep Księgarnia-Galeria Nieznanego Świata

Witamy z powrotem!

Zaloguj się - Facebook
Zaloguj się - Google
LUB

Zaloguj się na swoje konto

Zapomniałem hasła Załóż konto

Załóż nowe konto!

Zarejestruj się - Facebook
Zarejestruj się - Google
LUB

Wypełnij poniższe pola aby się zarejestrować

*Rejestrując się w naszej witrynie, akceptujesz Regulamin i Politykę prywatności.
Wszystkie pola są wymagane. Zaloguj

Zresetuj swoje hasło

Podaj email lub nazwę użytkownika aby zresetować hasło.

Zaloguj
Brak wyników
Zobacz wszystkie wyniki
  • Zaloguj
  • Załóż konto
  • Koszyk
  • Start
  • W numerze
  • E‑wydanie
  • Artykuły
    • Astrologia
    • Felietony
    • Historia
    • Natura
    • Nauka & Kosmos
    • Newsy
    • PROMOCJA
    • Rozwój duchowy
    • Teorie spiskowe
    • UFO & ET
    • Wywiady
    • Zdrowie
    • Zjawiska PSI
    • Życie po życiu
    • Inne
  • Czytaj NŚ
    • Jak czytać NŚ?
    • O nas
    • Nasi autorzy
    • Kontakt
  • Społeczność
    • Okiem Anny
    • Spotkania NŚ
    • Nagrody NŚ
    • APELE!
    • Bracia Mniejsi
    • Galeria portretów NŚ
    • IN MEMORIAM
  • Polecamy
    • Filmoteka NŚ
    • Lektury NŚ
    • Magiczne podróże
    • Patronaty NŚ
  • Podcasty
    • Dotknięcie Nieznanego (podcast)
    • Lektury NŚ (podcast)
    • Podcasty NŚ (ilustrowane)
  • Video
  • Sklep KGNŚ
  • Kontakt
SUBSKRYPCJA

© 2021 - 2023 Nieznany Świat - Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone.
Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez pisemnej zgody wydawcy zabronione.

Ta strona korzysta z plików cookie. Kontynuując korzystanie z tej witryny, wyrażasz zgodę na używanie plików cookie. Odwiedź naszą Politykę prywatności.
Czy na pewno chcesz odblokować ten wpis?
Pozostało odblokowań : 0
Czy na pewno chcesz anulować subskrypcję?
-
00:00
00:00

Kolejka

Update Required Flash plugin
-
00:00
00:00